Podsumowanie
DT 880 PRO to słuchawki niewątpliwie bardzo dobre, pod niektórymi względami nawet wybitne. Nie są wszakże dla wzmacniaczy banalnie łatwe do wysterowania, bo takie są z reguły tylko te epatujące basowością i idącą krok w krok za nią brzmieniową potęgą. DT 880 PRO ze swym dość czerstwym realizmem i powściągniętym basem wymagają natomiast wzmacniacza muzykalnego i kulturalnego, zdolnego uwypuklić ich zalety i poskromić wady, a to jest już coś więcej niż jakiekolwiek pudełko zaopatrzone w słuchawkową dziurkę. Wcale przy tym nie musi być to wzmacniacz lampowy, bo osłuch na Moonlighcie, skądinąd rozpoznanym już wcześniej jako muzykalny, wykazał doskonałe dopasowanie tych wyrobów. Tak więc nie o konstrukcyjne założenia tu chodzi tylko o ostateczny efekt, a ten może się zrodzić zarówno pod znakiem lampy jak i tranzystora. Ci zaś, którzy zwykli na bas stawiać i w nim odnajdywać szczególną przyjemność, są w odniesieniu do słuchawek profesjonalnych Beyerdynamica w tym szczęśliwym położeniu, że model DT 990 PRO powinien spełnić ich oczekiwania za te same, a nawet skromniejsze nieco niż DT 880 PRO pieniądze, jako że jego bas jest niewątpliwie okazalszy, a styl prezentacji analogiczny. Taka, można powiedzieć żartem, sąsiedzka przysługa na słuchawkowym poletku Beyerdynamica.
Sam producent o DT 880 PRO napisał zaś, że posiada on udoskonalony względem wersji DT 880 przetwornik mający znakomite właściwości analityczne i nie wykazujący nadwymiarowego basu, pozwalając znakomicie oceniać z profesjonalnego punktu widzenia nagrania, zwłaszcza te pochodzące z obszaru muzyki klasycznej. Dźwięk jest przy tym zbalansowany i ma prezentację przestrzenną o charakterze sferycznym, a ilość szczegółów w całym paśmie pozostaje wyjątkowo duża. Całościowym tego efektem jest obraz muzyczny o krystalicznej czystości i jednocześnie nie męczący; pozwalający na długotrwałe odsłuchy, co w przypadku zastosowań profesjonalnych jest warunkiem niezbędnym.
Nieczęsto się to zdarza, ale tym razem wypada całkowicie zgodzić się z producentem.
Dane techniczne:
Słuchawki dynamiczne o konstrukcji półotwartej.
Pasmo przenoszenia: 5 – 35 000 Hz.
Impedancja: 250 Ohm.
Maksymalne ciśnienie dźwięku 96 dB.
THD: poniżej 0,2 %.
Kabel: przyłączeniowy spiralny o długości 3 m z miedzi OFC zakończony wtykiem duży jack.
Waga bez kabla: 295 g.
Nacisk pałąka: 3,5 N.
Cena: około 1000 zł.
I jak Piotrze, nadal DT880 się bronią pomimo upływu czasu?
A czemu by nie miały? Nic się nie zmieniło na średnim poziomie słuchawkowego świata.
Witam,
Panie Piotrze jak oceniłby Pan potencjalną współpracę DT880 PRO ze wzmacniaczem Schiit Lyr2? Czy uważa Pan, że to mogłoby być dobre połączenie? Będę wdzięczny za komentarz.
Pozdrawiam
Witam,
Panie Piotrze jak Pana zdaniem wypadłoby połączenie DT880 PRO ze wzmacniaczem Schiit Lyr2? Chciałem również zapytać o to jak wygląda sprawa izolacji w tym modelu oraz sprawa tłumienia dźwięków wydobywających się na zewnątrz? Bliżej im w tym względzie do modeli otwartych czy raczej zamkniętych?
Będę wdzięczny za komentarz.
Są jak chodzi o głośność raczej bliższe otwartych. Do Schiita raczej polecałbym Meze Classic99, z uwagi na łagodniejsze brzmienie. Schiit ewentualnie po wymianie lamp na takie wyższej klasy. Na przykład Philips SQ.
Przepraszam za spóźnioną odpowiedź, komentarz zapodział się w spamie.
Dziękuję bardzo za odpowiedź.
Jakie konkretnie słuchawki polecał byś do Lyra,tak od tych tańszych po te najlepsze ?
od najsłabszych do najlepszych z tych pasujących
Wzmacniacz jest uniwersalny i należy się wystrzegać jedynie słuchawek szczególnie pikantnych. Najlepiej grał z HiFiMAN HE-6, ale przecież nie słuchałem go z bardzo wieloma i może na przykład z Audeze LCD-3 gra jeszcze lepiej.
Bezkonkurencyjne słuchawki w przedziale do 1.200 zł (AKG K702, 712 czy Meze 99 Neo nie mają raczej czego szukać – chyba że w kategorii „nadmiar” jakiejś cechy). Co do basu, według mnie jest go tyle ile trzeba, jeśli ktoś lubi zbyt dużo basu, to go nie dostanie, ale nie czuć w tym względzie też żadnego niedostatku – określenie „nie wykazujący nadwymiarowego basu” pasuje idealnie. Nie wiem czy takie wymagające (względem konkurencji w w/w przedziale cenowym), słuchałem ich na Dragonfly Red i Black oraz Lebenie i zawsze było lepiej niż konkurencja, choć na pewno z dobrym torem jest jeszcze lepiej. Oceniam je też jako uniwersalne – jazz, rock, elektronika, klasyka brzmiały bardzo dobrze. Cokolwiek się nie słucha, można mieć tę pewność, że nie zniekształcą dzieła twórców. Odbieram je też jako dynamiczne – oczywiście nie porównując co kilkukrotnie droższych, lecz odnosząc się cały czas do przedziału tysiąc z kawałkiem.