Na czwartym piętrze o jednej prezentacji chciałem szczególnie napisać, bo wybijała się nad inne. Chodzi o system pracujący na rzecz głośników monitorowych Raidho Acoustic D-1 prezentowany przez Chillout Studio. Tak konkretnie to prezentował te Raidho oraz ich przyległości przybyły z Danii współkonstruktor i współwłaściciel fabryki – Lars Kristensen, a system napędzający złożony był z odtwarzacza dCS Puccini w roli napędu CD oraz elektroniki Jeff Rowland. W skład tej elektroniki weszły monobloki 725, przedwzmacniacz Corus oraz DAC Aeris. Okablowane to było i kondycjonowane przez prototypowe kable i kondycjonery duńskiej firmy Ansuz, nieobecne jeszcze na rynku.
System wyróżniał się pod każdym względem. Niewielkie monitory zaopatrzone w wysokotonowy głośnik planarny były wycenione nielicho, bo w wykończeniu podstawowym na 59, a drewnianym na 69 tysięcy. Odpowiednio kosztowna była też elektronika. Tak więc małe wcale nie musi być tanie i niekoniecznie napędzane czymkolwiek. Kolejna sprawa to wygląd. Kątowe oświetlenie pofalowanych obudów Jeffa Rowlanda dawało wspaniałe doznania estetyczne, a gra świateł i cieni była przednia. Nie udało się tego niestety uchwycić w pełni na zdjęciach, które nie oddają rzeczywistej znakomitości tego widoku. Następna rzecz to ustawienie. Monitory były ustawione bardzo nietypowo: blisko słuchaczy a daleko od sprzętu i tylnej ściany, oskrzydlając niejako dźwiękiem i wciągając w obręb swojego brzmienia. Jednak nietypowy był przede wszystkim sam dźwięk. Nietypowy zwłaszcza pod względem głębi scenicznej. Opisując poprzednie Audio Show wielokrotnie zwracałem uwagę na dający się we znaki w większości pokoi brak głębi sceny. Pod tym względem w tym roku było zdecydowanie lepiej, a spośród niewielkich pokoi Hotelu Sobieski na plan pierwszy wysuwały się niewątpliwie prezentacje Zingali i właśnie Raidho. Nie chcę powiedzieć, że u Raidho to był dźwiękowy tunel, bo ten kojarzy się z ograniczeniami, a takich u Raidho nie było. Dźwięk z wyjątkową swobodą śmigał od ściany do ściany, a to jak przemieszczał się i napływał z głębi sceny budziło niekłamany zachwyt. Fenomenalne było to widowisko, w przypadku odpowiednich nagrań wręcz niesamowite. A że na całej tej zjawiskowo ukształtowane scenie pyszniły się dźwięki o cechach najwyższej miary realizmu, z wokalizą prawdziwą jak dotyk ręki, całość prezentacji posiadała walor mistrzowski i słuchać można tego było bez końca. Bez końca wprawdzie się oczywiście nie dało, ale pozostałem tam długo i wychodziłem z niechęcią. To była niewątpliwie jedna z pereł tegorocznego Audio Show.
Na czwartym piętrze warty był też zauważenia prezentowany przez przesympatycznego pana Darka Affka system oparty o głośniki Duevel Venus napędzane wzmacniaczem Cary Audio SLI-80 biorącym sygnał od najtańszego z CD-ków Burmestera. Prezentacja ta wchodziła w skład sześciopokojowego audiofilskiego festiwalu zorganizowanego przez Audio System i mimo niewygórowanej ceny najbardziej z tego grona mi się podobała. Miała swoją specyfikę w dobrym znaczeniu tego słowa, a sygnał brany od najtańszego Burmestera przetwarzał się tu w ciekawsze brzmienie niż na parterze. W swoisty sposób rozpraszało się ono wokół głośników, tworząc zamknięty obszar świetnego realizmu, idealnie wpasowujący się w obręb niewielkiego pomieszczenia. Lampowy wzmacniacz dbał w tym wszystkim o znakomitą kulturę, a wypełnienie i namacalność nie pozostawiały nic do życzenia. Z uwagi na umiarkowany koszt rzecz z pewnością godna posłuchania. W pobliskim pokoju grał też pod pieczą Audio Systemu niemal identyczny zestaw napędzający najmniejsze monitory Harbetha i także bardzo dobrze to grało. Lampowe wzmacniacze Cary po raz kolejny udowodniły, że nie zawodzą powierzonych swej pieczy muzycznych torów.
Trzecie i Drugie Piętro Hotelu Sobieski
Zejdźmy teraz na piętro trzecie, na którym w dwóch pokojach rozlokowali się miłośnicy DIY. Są oni bez wątpienia solą audiofilizmu, na mnogie sposoby zadając kłam tezie, że stanowi on zabawę wyłącznie dla wybranych i niezwykle kosztowną przyjemność. W pierwszym pokoju kłam temu twierdzeniu zadawały szczególnie dobitnie monitory autorstwa DIY’towca o nicku _mucha_. Latała tam ta mucha ze swoim dźwiękiem oszałamiająco szybko i zwinnie, a miara realizmu kiedy siadało się w pierwszym rzędzie była znakomita. Bez czarowania, w naturalnej manierze i monitorowym stylem, a przy tym z wysoką kulturą, nasyceniem i zadziwiającą jak na tak małe głośniki mocą, sypał ten dźwięk w stronę słuchaczy masą pozytywów, a największe obok realizmu wrażenie robił brak zniekształceń na dole pasma. Spokojnie mógłbym mieć taki tor i słuchać go na co dzień. Grało to pierwsza klasa. Ukłony zatem i gratulacje dla pozostałych jego autorów, z których zechcieli mi się przedstawić autor wzmacniacza – jaskiniowiec, serwera i DAC – muzg, oraz alternatywnej końcówki mocy – De Tom. Panowie, mój szacunek.
Opodal funkcjonował drugi pokój DIY, a w nim podłogowe głośniki Twonka, odrobinę skromniejsze od tych grających w zeszłym roku u Amare Musica. Dźwięk z nich płynący mniej był monitorowy a bardziej w salonowym stylu, nie bez lampowego czaru i obfitości smakowej. Prezentacja była bardziej płynna i łagodniejsza, choć nie brakowało jej szybkości, żywości, transparencji i realizmu. Dominowała elegancja i naturalność. Szedł ten dźwięk w porównaniu do monitorowego po łagodniejszych łukach, a tym samym bardziej majestatycznie i dostojnie. Inaczej, ale znów świetnie i znów radość brała, że można, że da się bez tych wielkich pieniędzy i reklamowego patosu. Tak po prostu – z pasji, umiejętności i chęci zrobienia czegoś wyjątkowego. Oprócz Twonka i poprzednio wymienionych swój udział w tym brzmieniu miał autor alternatywnej elektroniki – Vittorio.
Na trzecim piętrze trafiłem też do pokoju firmy Voice, gdzie prezentowały się głośniki Triangle Delta, gramofon EAT Flat, przedwzmacniacz EAT E-Glo i wzmacniacz Primare A-34, pospinane okablowaniem Cardasa. Grało to względem monitorów DIY z odleglejszym pierwszym planem i na bardziej rozległej scenie. Bez monitorowej bezpośredniości, a za to bardzo przyjemnie i sympatycznie. Bardziej, powiedziałbym, plenerowo i w większym stopniu z tyłu za głośnikami, a dźwięk miał dobrze wyważony pogłos i odpowiednią głębię. Warto się tam było zatrzymać.
Na trzecim piętrze grały jeszcze jak zwykle ciekawie głośniki Audio Physic, których brzmienie zawsze bardzo mi odpowiadało.
Z kolei na piętrze drugim odwiedziłem Polpak, w którego pokoju prezentowały się elektrostatyczne głośniki Martina Logana, grające wyraźnie lepiej niż przed rokiem. Napędzał je przedwzmacniacz Anathem D2 wespół z monoblokami M1 i brzmiało to naprawdę rewelacyjnie. Ogromna szybkość elektrostatów nie była jak rok temu skażona zbytnią ostrością, prezentując bardzo wysokiej miary kulturę i budzący prawdziwe emocje realizm. Mistrzowska wokaliza, zjawiskowa muzyka elektroniczna i dreszcz rodząca klasyczna, kazały się słuchać długo i opuszczać to pomieszczenie z niechęcią. Na drugim piętrze królowało wprawdzie bez wątpienia Moje Audio i jego wielki podopieczny Reimyo, ale o tym systemie napiszę osobno, odpracowując zeszłoroczne zaległości.
O piętrze pierwszym nie napiszę natomiast niczego, bo nic ciekawego się tam nie działo. Nadmienię jedynie, że bytujące tam seminarium dotyczące obrazu TV-4K nie podlegało mej jurysdykcji, lecz mimo to z ciekawości się na nim znalazłem. Obraz niewątpliwie robił wrażenie, ale wyświetlane sceny statyczne niczego tak naprawdę o nim nie mówiły. Ulokowany na jednym z wyższych pięter telewizor 4K Thomsona, na którym wyświetlano w tej rozdzielczości materiał filmowy, grał moim zdaniem marnie. Ryk towarzyszył za to temu oślego formatu, co ci którzy słyszeli ryczącego osła na własne uszy mogą sobie wyobrazić.
Witam.
Piotrze są jakieś wieści odnośnie AKG K812? I czy jest w planach Hegel HD25?
Pozdrawiam.Janek
Hegla miałem u siebie przez kilka dni, nie zdążyłem opisać i mi go na AS zabrali. Pewnikiem wróci, ale nie wiem kiedy. K812 mają być jeszcze w listopadzie, ale nie jest to w stu procentach pewne, bo sam dystrybutor pewny nie jest czy je dostanie.
I jakie wrażenia odnośnie Hegla?
Janek
Wrażenia są takie, że po kablu optycznym nie warto, a po koaksjalnym ma zadatki, ale nie zdążyłem tego przebadać. Mam teraz u siebie najnowszy wzmacniacz H80, którego recenzję będę pisał za jakiś tydzień. Ma na pokładzie DAC więc może się o DAC’kach Hegla przy jego okazji więcej dowiem. Wczoraj przyjechał, jeszcze go nie słuchałem.
Raidho D-1 – dla mnie zdecydowany nr1 całej wystawy i chyba wszystkich edycji AS jakie odwiedziłem 🙂 Po prostu aż nie chciało się wierzyć z jaką swobodą te małe kolumienki grają, a właściwie to tętnią życiem. Z tego co czytam to większosć entuzjastycznie wypowiada się o Zingali, musiałem chyba trafić na zły utwór bo kompletnie mnie nie przyciągnęły żeby zostać z nimi na dłużej. Cóż, zdarza się, ale do nadrobienia na przyszłych edycjach 😉 Za to Raidho pozostaną w mojej pamięci bardzo długo.
Kolega, z którym odwiedzałem wystawę powiedział, że na jego ucho to one brzmiały tak jak moje Grado PS1000. Wcale temu nie zaprzeczam 🙂