Brzmienie cd.
A teraz po długim wstępie i suchym treningu zrelacjonujmy nareszcie jak grał ten AK120 z różnymi słuchawkami.
Grado SR-60 to niedrogie i bardzo szanowane przeze mnie słuchawki, które zabrzmiały tutaj znakomicie; z oddechem, wspaniałą analogowością i przestrzenną swobodą. Towarzyszył temu lekki zaśpiew i nieznaczny pogłos, a dźwięk był gęsty ale swobodnie płynący, bez żadnego przykucia do miejsca własnym ciężarem czy spowolnienia. Soprany okazały się lekko cofnięte, a główny nacisk szedł na średnicę i w mniejszym nieco stopniu na bas. Wszystko to pozbawione było akcentu na szczegółowość i cała para szła w samą muzykę. Słuchało się jak gramofonu, z wielkim ukontentowaniem.
Beyerdnamic DT 880 Edition zagrały do Grado tak podobnie, że pomijając fakt innego nacisku na uszy nie byłbym pewien przejścia ślepego testu. Miały jednak wyczuwalne srebrzenie na wysokich tonach i ogólnie trochę mocniejszy akcent sopranowy przy jednocześnie bardziej zaakcentowanych szczegółach. Ciężki rock za mało był u nich gęsty i za bardzo właśnie sopranowy; bez dostatecznej masy i basu. W tym repertuarze Grado okazały się zdecydowanie lepsze – ciemniejsze, bardziej nasycone, z mocniej uwydatnionym niskim zejściem i rytmem, a bez żadnego świdrującego wejścia w soprany. W ogóle Grado podobały mi się bardziej i nic na to nie poradzę. DT 880, które towarzyszyły mi poprzednio podczas testowania AK100 (inny egzemplarz), grały wyraźnie lepiej, bardziej analogowo i bez podkreślania sopranów. Jednak i te tutaj zagrały z plikami MQS high-endowo, mino że akcentowały górę pasma bardziej nawet od HD 600, przy czym ich nuty sopranowe okazały się drobniejsze, ale za to zabrzmiały cieplej.
Tanie słuchawki JBL J-88i do sprzętu przenośnego od razu zaznaczyły, że zrobiono je właśnie do aparatury przenośnej i zaprojektowano z uwzględnieniem rasowania dźwięku. Zaznaczała się w nich wyraźna próba uczynienia przekazu trójwymiarowym i podkreślenia głębi sceny. I w sporej mierze, trzeba przyznać, im się to udawało. Grały inaczej od pozostałych, całkiem w tej swojej inności ciekawie, a zarazem spokojnie, bez żadnej agresji. Mocny bas był trochę rozwleczony, ale przyjemny, a trójwymiarowość, chociaż cokolwiek tania i efekciarska, to specyficzna i zwracająca uwagę. Takie przyjemne dziwadełko z próbą trójwymiarowania w miejsce ostrego rysunku. W rocku się to nie sprawdzało, ale w muzyce rozrywkowej i elektronicznej brzmiało znośnie. Podobnie kosztujące Grado były lepsze bo prawdziwsze, bardziej rozdzielcze i na wyższym poziomie technicznym, ale jednocześnie takie zwyczajne, bez żadnego efekciarstwa, a efekciarstwo nie zawsze jest złe. Nie wybrałbym tych JBL, za bardzo te ich efekty trójwymiarowe były prymitywne, ale trzeba przyznać, że coś w sobie miały i czegoś po założeniu Grado okazywało się brakować. Tak więc kierunek obrany przez JBL okazuje się dobry, tylko rzecz trzeba lepiej opracować, a wówczas konkurencja może mieć problem. Ale jeszcze go nie ma.
Dodajmy, że na plikach MQS zagrały te JBL-e zupełnie znośnie, z nieźle zarysowanymi sopranami i dobrym wypełnieniem oraz ogólną dominacją basu z wciąż zaznaczającą się trójwymiarowością i całkiem intrygującą głębia sceniczną. Naprawdę brzmiało to chwilami całkiem, całkiem. Jednak całościowy poziom techniczny okazał się jeszcze niewystarczający.
Klasyczne Sennheisery HD 650 pokazały swoim zwyczajem świetną gładkość i basowy atak. Nieagresywne przy tym soprany, lepsze nawet niż u flagowego Denona i z większą niż u niego głębią sceny oraz dalszym pierwszym planem. Mniej też atakowały szczegółowością i miały lekki, przyjemny pogłos, a w uzupełnieniu do niego lekkie, równie przyjemne ocieplenie. Tonacja była minimalnie przyciemniona, a decydujący o wszystkim fun factor bardzo wysoki. Wspierały go znakomite kobiece wokale – spokojne, naturalne, zmysłowe i leciutko od słuchacza odsunięte. Pełna analogowość brzmienia i muzykalność, podobnie jak miało to miejsce na Grado SR-60, bardzo przemawiały do muzycznej wyobraźni, prezentując tutaj zdecydowanie wyższy techniczny poziom.
AK100 też odczytuje 2x64GB, trzeba je tylko odpowiednio sformatować, poprzednik ma też nowy soft, który mocno poprawia brzmienie oraz ma funkcję gapless.
Dzięki za uzupełnienie.
Tak się nieszczęśliwie składa, że mam płytę prezentowanej tu dumnie niejakiej Amber Rubarth oraz Rebecci Pidgeon i muszę zdruzgotany zauważyć, że te nagrania to nie jest muzyka. To ekskrementy nie mające z muzyką nic wspólnego. To ordynarne pokazówki, takie demo z latającymi, wielobarwnymi balonami czy lizakami lizanymi przez czarnoskóre dzieci z uzębieniem świecącym bielą niczym lampa ksenonowa, jakie czasem producenci telewizorów umieszczają w pamięci nowych modeli by popisać się jakością obrazu oferowanego przez odbiornik. Zastanawiam się, jak zaburzony trzeba mieć stosunek do samej muzyki jako sztuki by dla samego efekciarstwa słuchać tego rodzaju nagrań stricte samplerowych. Pomijam fakt, że płyty te są zmiksowane wręcz żałośnie. Wokal na płycie Rubarth jest wklejony w tło, a w każdej „próbce” (bo utworem tego nie można nazwać) jakieś membranofony i przeszkadzajki zakłócają go uzmysławiając słuchaczowi swoją irytującą obecność, zdają się przy tym wykrzykiwać: „audiofilu tu jestem, jestem tak realny, że zaraz mną dostaniesz po głowie!!!”
Rozumiem potrzebę polemicznego wyżycia, ale coś się Koledze pomyliło. Płyta Amber Rubarth nagrana systemem sztucznej głowy nie ma żadnego doklejonego wokalu, tylko wszystko zostało nagrane za jednym zamachem tą właśnie sztuczną głową. Brzmi to oczywiście inaczej niż normalne nagrania za pomocą miksowania i wklejania sporządzone, ale tak właśnie brzmieć powinno. Nie zauważyłem też tam żadnych lizaków, czarnoskórych dzieci ani ksenonowego oświetlenia. Jest natomiast mnóstwo muzyki i słucham jej z przyjemnością. Amber Rubarth to oczywiście pół amatorka, ale i tak ją wolę od napuszonych Krallówien i innych takich.
Potwierdzam testowane plyty amber itd. to chlam…
A to może Kolega wpadnie do mnie i sobie razem posłuchamy oraz pochłamujemy. Bardzo chętnie usłyszałbym to zdanie w rzeczywistości materialnej a nie wirtualnej.
Widzę,że na Audiohobby nie ma już komu dowalać,to się towarzystwo tutaj przenosi…
Piotrze kiedy czas na Bakoona?
Bakoon jest w trakcie. Sporo uwagi trzeba mu poświęcić. Tak gdzieś na poniedziałek powinien być usmażony i przyprawiony, prosto na stół.
Tak nawiasem Rolandsinger i Gustaw przeszli przez audiohobby jak burza. Popiół i woda jeno po nich zostały. Mam nadzieję, że dołączy do nich tu u nas i magus. W końcu to sami starzy znajomi, tylko ostatnio coś okropnie nie wiedzieć czemu poirytowani.
Widzis Piotrze i Roland i Gustaw i pewnie Magus ,wszyscy czekaja na Twoje forum wtedy wszyscy zaczna pisac tu a audiohobby wtedy zamkana i zgasza swiatlo 🙂 chlopaki nie zapomnijcie zabrac ze soba Lancastera co by samotny nie siedzial.
Cześć Przemek.
HD 800 dotarły?
Po powrocie mam w planie posłuchać gdzieś AKG K812, bardzo dobrze wspominam Q701-może K812 to ich rozwinięcie.
Pozdrawiam
Czolem Janek ,nie jeszcze nie mam HD800 proboje wlasnie nawiazac kontak ze sklepem celem uzyskania jakis informacji.
iRiver od zawsze miał rękę do Grado. Zgięło mnie 6 lat temu po raz pierwszy, gdy usłyszałem SR325i wprost z ifp-799. Potem skala zgięcia rosła, gdy usłyszałem iRivera E10 z RS2, potem RS1 (wow!) i w końcu PS1000 (o rzesz…). Aha, i głupie miny słuchających systemu stacjonarnego z iRiverem E10 robiącym za źródło też widziałem. Pomyśleć, że on nawet lossless nie odtwarza.
în cazul în care bacon testul?
A po jakiemu to i w imię czego, jeśli wolno się spytać, albo jeśli spytać się szybko?
Gustaw się pyta, co tam słychać w sprawie testu Boczka (Bakoona).
A i ja się niniejszym zapytuję 😉
Jest napisany i niedługo będzie. Jutro na pewno można będzie przeczytać.
Napięcie rośnie 😉
Robienie „kanapki” z AK120 wydaje się totalnym hardcorem. Ten player powstał po to aby zadowolić fanów dobrego brzmienia, będąc jednocześnie sprzętem nie za dużym, wygodnym i łatwym do ukrycia.
Róznice między AK100 i 120 nie są a tak duże, kiedy używamy tego sprzętu jako portable. Z konieczności nie nosimy wtedy dużych, domowych słuchawek tylko dokanałowe lub nauszne portable.
Oba playery opłaca się kupić używane – szczególnie AK100.
Totalny hardcore, ale jak gra!
Czy to urządzenie będzie grało tak samo dobrze jak udany stacjonarny DAC za te same pieniądze ?
Zależy który. Ale z takimi za parę tysięcy może śmiało konkurować.
chodzi mi o to czy jest sens kupować to urządzenie aby pracowało głównie w zestawie stacjonarnym,czy lepiej kupić pełnowymiarowego DACa,za te same pieniądze oczywiśćie
Za zbliżone pieniądze jest stacjonarny Mytek 192, który na pewno jest lepszym DAC-kiem.
Piotrze, pclab już stestował HiFimana HM 901. Ciekawa maszyna, choć gapless brakuje. Czy taka dobra firma musi wypuszczać niedoróbki za wielką kasę ? Niemniej poczytaj, może też potestujesz ? Ja obstaję jednak przy AK120. 901 ma za to świetny design.
Na AS miałem w ręce tego HM 901, ale go nie słuchałem. Spory i ciekawie zaprojektowany łobuz, choć właściciel utyskiwał na plastikowe pokrętło. Jednocześnie jednak bardzo chwali dźwięk. Kilka miesięcy temu pytałem o to urządzenie polskiego dystrybutora i padła odpowiedź – nieprędko, oj nieprędko; więc już potem nie pytałem.
@Darth Artorius
Hifiman HM-901 vs A&K 120?
Chociażby Hifiman HM-650 jest odtwarzaczem o pełniejszym i bardziej dynamicznym dźwięku od A&K 120.
Do tego o wiele tańszym. Ma o wiele mocniejszy wzmacniacz, który bez problemu napędzi wymagajace słuchawki. A&K 120 był naprawdę dobrym odtwarzaczem ale w 2013. Hifiman HM-901 to jednak inna liga.
Podobno nie ma certyfikatu UE…
Postaram się zdobyć tego prywatnego, ale absolutnie tego nie obiecuję.