Recenzja: Eximus DP1

Eximus_DP_1   Trzy w jednym? Skąd to znamy… A, prawda, Burson Conductor także to oferował. I coraz liczniejsi inni, jeszcze nie zrecenzowani, jak również niektóre proszki do prania i pasty do zębów, które pozwolimy sobie pominąć. Kombajn złożony z DAC, przedwzmacniacza i słuchawkowego wzmacniacza to teraz klasyk służący do całościowej obsługi komputera, a cały audiofilizm w stronę komputerów przesuwa się coraz bardziej i coraz częściej koło nich się rozsiada.

Południowokoreańska April Music pisze o sobie, że powstała w 1998 roku, a celem temu przyświecającym było tworzenie aparatury zdolnej nieść radość wszystkim kochającym muzykę, bo właśnie o muzykę a nie elektronikę tu chodzi. Tak więc urządzenia zaprojektowane przez nią to tak naprawdę instrumenty muzyczne a nie pudełka z elektroniką. Poza tym April Music nie ukrywa, że zdaje sobie sprawę, iż jej instrumenty muzyczne będą jednocześnie elementami otoczenia w czyichś domach, tak więc ich forma estetyczna pozostaje równie istotna co treść muzyczna.  W ramach tych założeń zaplecze elektroniczne Eximusa DP-1 sporządzono z wysokiej klasy komponentów, mogących faktycznie przywoływać muzykę, a oprawę estetyczną uczyniono wyrafinowaną. Zanim się zagłębimy w szczegóły napiszę tylko, że April Music oferuje także wyroby pod markami Stello oraz Aura, a Eximus to jej chluba i seria produktów szczytowych.

Budowa

Eximus_DP_1_13

April Music Eximus DP-1

   Zacznijmy od bajki. Na obudowie Eximusa usiadł ptaszek. A że bardzo zimno mu było, przytupywał. Wciąż było mu jednak zimno, więc nóżki mu się kurczyły, aż w końcu odleciał. Zostawił jednak głosik i dlatego Eximus śpiewa.

Koniec bajki. Konkrety są takie, że April Music zamówiło projekt obudowy w znanej kalifornijskiej firmie designerskiej A-Rex/Neal Feay, a jej główny projektant, Alex Rassmusen, zaprojektował rzecz bardzo sporadycznie oglądaną, mianowicie wykończenie w ozdobne frezy. Mają się kojarzyć z wiosennymi liśćmi, nawiązującymi do kwietnia z nazwy firmy, a mnie pozwoliły napisać bajkę o ptaszku. Wiele się nie napisałem, ale obudowa jest naprawdę ekstra i wymaga z pewnością sporego nakładu pracy. Tak więc April Music się szarpnęło, a Alex Rassmusen postarał. Wyszło znakomicie i bardzo miło patrzyć na rzecz tak niepowszednią, po której wzrok się nie ześlizguje, tylko może zaczerpnąć estetycznej satysfakcji z eleganckiego wzornictwa opartego o przyrodniczy motyw. Sama obudowa jest aluminiowa i srebrna, tak jakby kwietniowy śnieg jeszcze w Korei leżał, matowo przy tym wykończona i o zgrabnych proporcjach. Jedyna uwaga pod jej adresem jest taka, że wolałbym aby miała nieco jaśniejszy odcień, bo kiedy stoi w świetle, jest jasna, ale  kiedy postawić ją w cieniu, trochę ta jej srebrzystość staje się nazbyt szarawa. Srebrzenia od Beyerdynamica i Sennheisera wydźwięk mają radośniejszy i nie ma powodu by Eximus też takiego nie miał. Na tej kwietniowej obudowie w listki i ślady ptaszka naprawdę dużo się dzieje i to nie tylko za sprawą liści i ptaszków. Boczki ma ażurowe, celem wentylacji, a na froncie i od tyłu całą masę różności. Na panelu czołowym, obok normalnego słuchawkowego gniazda, widniej skobelkowy włącznik główny z czerwoną diodą sygnalizatora aktywności, przycisk wyboru źródła i osiem podświetlających się jego wyborów, przycisk bass bustera (opisanego jako FILTER), trzypozycyjny przycisk upsamplera o wartościach: bypass (wyłączony), 96 kHz i 192 kHz, wielobarwny sygnalizator poziomu próbkowania wejściowego sygnału cyfrowego, port dla iPoda oraz pokrętło potencjometru.

Eximus_DP_1_12

Bardzo sympatycznie wyglądające urządzenie

To ostatnie jest dość nietypowe, bo profesjonalnym wzorem zaczerpniętym od Nagry ma postać uchwytu a nie gałki i obsługuje regulator krokowy, co pociąga nieuchronny brak regulacji głośności z pilota, którego i tak nie ma. Nie mniejszy tłok panuje od tyłu, gdzie obok sześciu wejść cyfrowych (AES/EBU, 2 x Coax, Optical, I²S, USB) jest także wejście analogowe RCA oraz dwa analogowe wyjścia – RCA i XLR – a także jak zawsze nieodłączne gniazdo zasilania. Istny to zatem kombajn, gotów przyjmować, obrabiać i wypuszczać wszystko co na stanowisku obok komputera albo w stacjonarnym systemie może się pojawić. Wszystkie trzy funkcje – przedwzmacniacza, słuchawkowego wzmacniacza oraz DAC – obiecuje przy tym wypełniać sumiennie i na najwyższym pułapie, co pełne pochwał recenzje wydają się potwierdzać. Nie ma się jednak czemu dziwić, bo podzespoły zastosowano odpowiednio wysokiej jakości. Cyfrowe porty wejścia obsługuje kość Cirrus Logic CS8416 z funkcją redukcji jittera,  wielostopniowy upsampler wciela w życie Texas Instruments SRC4192, a za DAC odpowiadają dwa Texas Instruments PCM 1794A pracujące w trybie dual mono. Nie od rzeczy będzie nadmienić, że port USB pozostaje pod kontrolą wielordzeniowego procesora brytyjskiej XMOS, z osobnymi oscylatorami dla trybów 44,1 i 48 kHz, do poprawnej obsługi którego konieczna jest instalacja oprogramowania zawartego na dołączonej płycie CD. Oprócz niej i samego Eximusa w opakowaniu znajdziemy dobrej jakości kabel USB, standardowy kabel zasilający oraz elegancko wydaną instrukcję obsługi. Urządzenie posiada bardzo wysokie parametry techniczne: THD równe 0.0004%, pasmo przenoszeni 2 Hz – 95 kHz i dynamikę 132 dB. Potrafi obsługiwać 24 bitowy strumień danych o częstotliwości 192 kHz, a odstęp szumu od sygnału wynosi aż ponad 140 dB. Posłuchajmy.

Dźwięk

Eximus_DP_1_14

I co więcej, niebanalne.

   Jak się bawić to się bawić, portki sprzedać frak zastawić. Eximus to wysoka liga i sporo pieniędzy do wydania, tak więc oprawę musimy zapewnić mu należytą, żeby zabawa jak się patrzy miejsce miała. Na początek wziąłem w obroty jego słuchawkowy wzmacniacz i by mu przysporzyć odpowiedniego towarzystwa, sięgnąłem po trzy pary high-endowych słuchawek: Audio-Technicę ATH-W5000, Denona AH-D7100 i Grado GS-1000i. Przesłuchajmy je po kolei, a więc na dzień dobry, za alfabetem, weźmy Audio-Technicę. I tu duże zaskoczenie, bo już zdążyłem przywyknąć, że poza moim Twin-Head i Ear Stream Sonic Pearl prawie nic nie napędza tych słuchawek w sposób godny słuchania, co niewątpliwie smutnym jest stanem, gdyż posiadają ogromny potencjał, o czym niech świadczy fakt, że koledzy z rockowego zespołu syna słuchając u mnie wielu wybitnych słuchawek orzekli, że właśnie Audio-Technica robi na nich największe wrażenie. Bo też i są to słuchawki potrafiące przenikać w nagrania wyjątkowo głęboko i zbierać szczegóły niczym mikroskop. Problemem pozostaje natomiast przydanie im naturalnego brzmienia i muzykalności, o co niestety bardzo jest trudno i do czego większość słuchawkowych wzmacniaczy, nieraz bardzo z innymi słuchawkami dobrych, się nie nadaje. Jednakże Eximus nie miał z tym problemów. Z wielką satysfakcją odnotowałem, że zarówno zwykły materiał plikowy jak i płyty CD z komputerowego napędu obsługiwał z Audio-Technicą wzorowo, dostarczając mi w roli słuchacza wielu muzycznych radości. A już miałem po tą Audio-Technicę nie sięgać, zniechęcony częstymi niepowodzeniami. Najlepszy efekt, o kilka poziomów jakościowych lepszy od tamtych, i co za tym idzie największą satysfakcję zapewniający, dały jednak pliki wysokiej gęstości odtwarzane za pośrednictwem programu JPlay, choć nawet te najzwyklejsze, brane jak leci z Internetu, brzmiały bardzo dobrze, co im się nieczęsto przytrafia, tak samo jak nieczęsto udaje się dobrze napędzić samą Audio-Technicę. Wyjaśnieniem, dlaczego tak się działo, jest reprodukcja sopranów. Są one u flagowej od wielu już lat Audio-Techniki ATH-W5000 niezwykle ofensywne, czy może raczej należałoby powiedzieć – niezwykle wysoko idące. Mało który wzmacniacz potrafi nad tym zapanować i w efekcie pojawiają się silne rezonanse, wszystko się denaturalizuje, muzykalność idzie w diabły i jest po zabawie. Dudni to tylko i pojękuje miast grać. Jednak Eximus charakteryzuje się bardzo dobrym związaniem całego pasma i ogólnie wysoką kulturą. Nie podbija sopranów w stopniu nawet najmniejszym, nie usiłując zjednywać sobie słuchaczy tego rodzaju zagraniem pod publiczkę, które w przypadku marnego czy średniej jakości sprzętu może przynieść sztuczną poprawę, ale w przypadku słuchawkowych arystokratów o wyszukanych manierach może skutkować towarzyską katastrofą. Jego bardzo dobra współpraca z Audio-Technicą brała się też z solidnej podstawy basowej.

Eximus_DP_1_15

Także obsługa została zmyślnie zrealizowana.

Eximus ma bas buster, działający ze średnią mocą na zasadzie lekkiego pociemnienia, pogrubienia i osunięcia w dół całego dźwięku, ale osobiście nie przepadam za tego rodzaju upiększeniami, a i Audio-Technice nie były one z większością repertuaru potrzebne. Według wyjaśnień syna, obeznanego z koncertowym tematem, tego rodzaju pogrubione i osunięte brzmienie jest charakterystyczne dla rockowych koncertów i kiedy słuchał Metalliki w Pradze i Berlinie, tak właśnie jak z bass busterem to grało, tak więc gdy ktoś chce mieć atmosferę rockowego święta, powinien ten bass buster odpalić, jednak w przypadku normalnej muzyki nie ma takiej potrzeby. Poza tym, a właściwie przede wszystkim, Eximus ma solidny bas także bez żadnego wspomagania, co wyposażonej w przesadnie zapobiegliwy system kontroli basu Audio-Technice (patrz jej recenzja) bardzo się przydawało. Jednak najwięcej satysfakcji z brzmienia czerpałem za dwiema innymi cechami. Przede wszystkim dźwięki sprawione japońskim flagowcem były filigranowe i misterne. Te słuchawki produkują ogromną scenę, a źródła dźwięku na tej scenie się pojawiające są w porównaniu do innych słuchawek niewielkie, przez co obraz się wysubtelnia, a całość owej wielkiej sceny można lepiej ogarnąć. Nie pcha się ten dźwiękowy obraz z kopytami do głowy, tylko ogląda się go niczym panoramę ze wzgórza. Poza tym te drobne źródła przejawiają dźwięki delikatne, z pietyzmem oddane, bardzo starannie uformowane i subtelnie wybrzmiewające, co powoduje inny odbiór tych samych utworów, według mojego gustu wcale nierzadko odbiór bardziej satysfakcjonujący i ciekawszy. Jednocześnie brak własnej ofensywy sopranowej u Eximusa dawał Audio-Technice ten atut, że wszystko co z sopranami się wiąże nie miało tym razem punktowego, iskierkowego charakteru, tylko każdorazowo mimo małości i delikatności zyskiwało przestrzenne rozpostarcie, brzmiąc dzięki temu naturalniej. Nie wiem czy konstruktorzy Eximusa posiłkowali się przy kontrolnych odsłuchach ATH-W5000, ale synergia z tymi słuchawkami wyszła im znakomicie.

Sięgnijmy po chlubę Denona. Wraz z tym sięgnięciem powracamy do bardziej typowego słuchawkowego brzmienia. Dźwięki się rozrastają, scena przybliża, a delikatność ustępuje miejsca masywniejszej posturze. Głębiej wchodzimy w muzyczne plany i wszystko robi się większe oraz bardziej napierające. Jednocześnie pozostajemy pod wrażeniem całościowej klasy brzmienia, bo wszystko jest popisowe. Dźwięk względem Audio-Techniki był trochę ciemniejszy i nieco bardziej chropawy, przy czym trzeba zaznaczyć, że Denony były rekablowane kablem Ear Stream, a Eximus pracował bez upsamplera. Z upsamplerem też go oczywiście wypróbowałem, ale w moim pojmowaniu dobrego brzmienia upsamplowanie dość rzadko zyskuje przewagę. Zwykle wygładza przekaz, ale jednocześnie odczuwam pewne za jego sprawą zubożenie, zarówno w mierze samego bogactwa brzmień jak i dynamiki.

Eximus_DP_1_17

A tu, solidnie i dostatnie, co kto potrzebuje.

Mdli mnie ta upsamplowana muzyka w większości przypadków i wydaje się jakaś wykastrowana, choć faktem jest, że czasami upsampler wnosi zdecydowaną poprawę. W słuchawkowym słuchaniu po kablu USB nic takiego się jednak nie działo i przekaz bardziej odpowiadał mi w formie bezpośredniej, właśnie bardziej dynamicznej i surowej, a nie upsamplerowo ugotowanej na miękko i doprawionej gładkim sosem.

Dźwięk cd.

Eximus_DP_1_01

Duma i chwała April Music gotowa potwierdzić swoją światową renomę

   Kiedy przejść od zwykłych plików do gęstych i granych pod dyktando JPlay (w trybie normalnym a nie uśpieniu), specjalne różnice się nie pojawiają poza samą ogólną poprawą jakości. Audio-Technica brzmiała nieco jaśniej i w tym jaśniejszym oświetleniu nieco bardziej optymistycznie, a Denony posępniej, trochę bardziej szarawo i z całościowym basowym podłożem, na którym reszta dźwięków się osadzała, a którego to podłoża u Audio-Techniki nie było ani, ani. Tego rodzaju basowe podłoże niektórym nagraniom zupełnie jest niepotrzebne, ale w innych, na przykład w muzyce elektronicznej i symfonicznej, bardzo się nieraz przydaje, stwarzając klimat większego dostojeństwa i potęgi. Klimat taki Audio-Technica próbowała budować dłuższymi wybrzmieniami i pogłosowością, co przynosiło pewne rezultaty, ale raczej nie równorzędne. Największe różnice były oczywiście w ciężkim rocku, gdzie piękna rozdzielczość basowa Audio-Techniki nijak nie mogła nadgonić potężnego dudnienia Denonów. Użycie bass bustera bardzo wprawdzie poprawiało jej sytuację, ale Denony nawet bez wzmacniania i tak były górą. Jednocześnie trzeba zauważyć, że takie basowe podłoże potrafi czasami zaciemniać obraz w muzyce wokalnej, dając przewagę tym, którzy czymś takim nie częstują.

Zostały nam w takim razie do zrelacjonowania jeszcze Grado GS-1000i. W przeciwieństwie do poprzednich są to słuchawki otwarte i ma to swoje następstwa. Dźwięk, zgodnie z nazwą, jest bardziej otwarty, nie mając natury klubowej, tylko plenerową. Różnica nie jest jakaś zasadnicza, jednak wyczuwalna. Ta swoboda i otwartość jakoś się tam pośród ogólnego tumultu przebijają i mają wpływ na całościowy odbiór, toteż pomimo bardzo niewielkich różnic pomiędzy poszczególnymi słuchawkami, do tych miałem największą skłonność. Lubię te drańskie GS-1000, o które tyle jest internetowych swarów. Grały najbardziej naturalnie i swobodnie, tak jakby znaleźć się w miejscu gdzie naprawdę rozbrzmiewa muzyka. Poza tym tylko w ich przypadku sens miało użycie upsamplera, skutkujące nie tylko większą gładkością, ale także powiększeniem sceny. Dźwięk bez upsamplera troszkę bardziej mi się mimo to podobał, ale naprawdę śladowo, a jak ktoś woli większą gładkość i lekkie poszerzenie sceny jest mu potrzebne, to można ten upsampler wdrożyć i się nim cieszyć. Na plikach wysokiej gęstości z JPlay Denony miały nieco silniejszy impakt i mocniej zgęszczoną atmosferę rockowej wściekłości, jednak Grado pod względem basu i impaktu także sobie nie żałowały, przy jednoczesnym większym dopływie powietrza i na bardziej otwartej scenie.

Eximus_DP_1_06

Najpierw z zasłużoną Audio-Technicą…

Audio- Technica w tym repertuarze bez podbicia basu wypadała zdecydowanie najsłabiej, a z podbiciem też była na końcu, ale z wyraźnie mniejszym dystansem. Warto jeszcze dorzucić, że w zależności od utworu pojawiały się różne wariacje. Linia basowa Grado czasami zaznaczała się mocniej niż u Denona, a te z kolei czasami oferowały pogłos jeszcze silniejszy niż Audio-Technica, skutkujący tajemniczością i przestrzennym rozpostarciem. Jeżeli pominąć słabość Audio-Techniki w rockowym repertuarze, wszystkie słuchawki prezentowały ten sam poziom ogólny i od konkretnego muzycznego materiału zależało, które bym wybrał. Całą trójkę Eximus napędzał bardzo dobrze i wszystkiego słuchało się z zaangażowaniem.

Na koniec tej części, nim przejdziemy do badań konwertera i przedwzmacniacza, sięgnijmy jeszcze po bezpośrednie porównanie z Bursonem Conductorem jako konkurencyjnym słuchawkowym napędem. Brzmienia obu zawodników bardzo były podobne, ale różnice także się zaznaczały. Przede wszystkim Burson miał bardziej migotliwe soprany i w ogóle cały przekaz bardziej nabłyszczał i czynił popisowym. Dźwięk Eximusa był spokojniejszy, bardziej temperowany, bardziej pastelowy i mniej wytężony na sopranowym skraju. Ogólnie mniej popisowy a bardziej w sobie zwięzły, na sobie skupiony i powściągliwiej lśnieniem i iskrzeniem operujący. Dawało mu to przewagę w przypadku Audio-Techniki, a pozostałe słuchawki grały analogiczną klasą w nieco różnych, ale całościowo podobnych stylach.

Dźwięk cd.

Eximus_DP_1_05

…a następnie cudownym dzieckiem Denona.

   Przepatrzmy teraz Eximusa jako DAC, porównując jego umiejętności z DAC-em mieszkającym we wnętrzu Cairna.

Podobno najmilsze są drobne panie z ogromnym mieszkaniem, ale porównania polegające na przyciśnięciu jednego guziczka też są niczego sobie. Podpiąłem Eximusa do Cairna kablem optycznym Belkin i równolegle interkonektem Ear Stream Signature RCA. Akurat w porządku przyciskania wejścia optyczne i RCA lokują się obok siebie, zaczem dzieli je jedno kliknięcie. Trzeba jeszcze dodać, że z przyczyn dla mnie niejasnych wejście analogowe na tylnym panelu (w przeciwieństwie do wyjścia) ma nie podpisane kanały, toteż informuję niniejszym przyszłych posiadaczy, że kanał prawy znajduje się na dole a lewy u góry. W pierwszej chwili, słuchając z marszu i niezbyt uważnie orkiestry barokowej, wydało mi się, że nie ma żadnej różnicy. Do tego stopnia, że aż odłączyłem kabel optyczny, by się upewnić, czy przypadkiem to nie po nim cały czas sygnał płynie. Ale nie. Z kablami i wyborem wejść było wszystko w porządku. Wsłuchawszy się uważniej przez dłuższą chwilę, dotarły do mnie różnice. DAC Eximusa grał odrobinę jaśniejszym, bardziej atakującym, wyższym ogólnie i wyżej ciągnącym soprany dźwiękiem. (Odwrotnie niż w porównaniu z Bursonem.) Pozbawiony był tego cieniującego osmalenia, jakiego przysparzają kondensatory Black Gate wyposażające Cairna, jednak ogólna różnica była bardzo znikoma, co bardzo dobrze o Eximusie świadczy, jako że DAC Cairna, w tym wypadku jeszcze dodatkowo ulepszony, uchodzi za wyjątkowo dobry, toteż wielu bardzo żałowało, że odtwarzacze tej marki zniknęły z rynku. Taki opis jest jednak nazbyt skrótowy, bo całe zagadnienie miało nieco bardziej skomplikowany wymiar. Oto bowiem na słuchawkach Grado GS-1000i różnica była niesłyszalna. W żadnym razie nie przeszedłbym ślepego testu, a jak chodzi o długie słuchanie, to być może na jakichś płytach coś by się tam odnośnie różnic usłyszeć dało, ale na kilku pierwszych i w krótkich porównawczych odsłuchach, zupełnie nic, ni ciutkę. Inaczej było w przypadku Denonów, które wyraźnie bardziej spektakularnie i całościowo ciekawiej brzmiały z Eximusem, podczas gdy DAC Cairna je tłamsił i przygaszał. Na koniec Audio-Technica, od której porównania zacząłem, nie miała specjalnych preferencji, ale słychać było u niej jak dźwięk cairnowego DAC-a brzmi niżej w średnim zakresie i jest ciemniejszy. Jak widać na tym przykładzie, różne być mogą wyniki tego samego porównania w zależności od użytej aparatury pomiarowej (w tym przypadku różnych słuchawek), co pokazuje jak niemiarodajne bywają wyrywkowe testy i dlaczego opinie na temat tego samego sprzętu potrafią być tak różne. Używając tylko Denonów pewien byłbym, że DAC Eximusa jest dużo lepszy, a tylko Grado, że niczym się od tego z Cairna nie różni.

Eximus_DP_1_07

Kapitalne Grado GS-1000 również musiały mieć swój udział w tak zacnym odsłuchu

Mając już przebadany DAC i słuchawkowy wzmacniacz, jasnym było, że Eximus potwierdza wysoką klasę i apetyt na to jego obiecywane najwyższej klasy „3 w jednym” uległ wzmożeniu. By ostatecznie obietnicę tę zweryfikować, pozostał jeszcze do odsłuchania eximusowy przedwzmacniacz. Ostatni z trójki podsystemów także nie zawiódł oczekiwań. Mało tego, z całej oferty wydał się najlepszy.

Zrobiłem kanapkę, postawiwszy Eximusa na Cairnie, a obok niego Crofta, spinając je kablami van den Hula. Odczekałem chwilę by lampa w Crofcie nabrała temperatury i ruszyłem w audiofilską siną dal. – Doskonała jazda. Ten prosty i całościowo przystępny cenowo zestaw dał podłączonym do Crofta słuchawkom  AKG K1000 wszystko czego im trzeba – elegancję, energię, finezję, naturalność, szybkość i dynamikę. Wiele razy zdarzało mi się słuchać jak różne systemy sobie z tymi K1000 nie radzą, wiele razy o takich niepowodzeniach czytałem. A tu wszystko było na wyciągnięcie ręki, na jeden kabel optyczny i jeden RCA. Dobrze, naprawdę dobrze to grało. Bez żadnego spowalniania, żadnej ostrości, żadnego braku kultury. Przeciwnie, wszystkie szale zdecydowanie przechylone były na stronę pozytywną i zarówno ludzkie głosy jak i instrumenty popisywały się świetnym brzmieniem o dość jasnej i sympatycznej tonacji oraz całościowo bardzo wysokiej muzykalności wspieranej fantastyczną głębią wejścia w muzyczną treść. Albowiem kiedy te AKG K1000 napędzać właściwie, czyli uwalniając je od ograniczeń i nie przysparzając im ostrości ani szkód innych nie wyrządzając, wówczas one same idą w muzykę głębiej od innych, pokazując aspekty dla większości słuchawek nieosiągalne i całościowe piękno zniewalająco obszernym czyniąc. I tym razem tak było. Wielce rad z tego odsłuchu wychodziłem, z satysfakcją pod wąsem pomrukując i z góry ciesząc się, że tak właśnie mógł będę napisać, głaszcząc po główce a nie wtykając recenzorskie paluchy do oka.

Eximus_DP_1_08

A na deser: głośniki Reference 3A de Capo/i…

Na sam koniec podpiąłem do Crofta w miejsce K1000 monitory Reference 3A de Capo/i, by rzecz w całościowym wymiarze i na dużym metrażu przebadana została. Popłynął czysty, analogowy i dynamiczny dźwięk o bardzo wysokiej jakości ogólnej. Do tego prężny i z basem. Odpowiedni do każdego repertuaru, równie dobrze spokojną rozrywkową wokalizę co rockowe szarże obsługujący. Jedynie szybkość narastania była nieco za niska, ale to wina za małej mocy Crofta, a także sopranowa ekstensja nieco za szybko przygasała. Jednak Eximus sumarycznie gra właśnie takim spokojnym sopranowym stylem, choć jego DAC w porównaniu z Cairnem zdawał się podawać sopranów więcej. Jednakże wstawiony jako przedwzmacniacz w miejsce ASL Twin-Head soprany okazał się traktować dużo powściągliwiej, mając zapewne na uwadze tych wszystkich, którzy nie radzą sobie z sopranami tak dobrze jak podpinane mu u mnie monitory czy słuchawki. Najwyraźniej woli powstrzymać się od sopranowych szaleństw niż narażać na zarzuty, że komuś tam z tymi jego sopranami niewygodnie było, a pod obecność pełnej sopranowej skali zawsze komuś jest niewygodnie, bo urządzeń źle reprodukujących soprany na rynku nie brakuje. Nic dominującego to nie było, trzeba się było wsłuchać by to wyłapać, ale talerze potrafią być dźwięczniejsze niż były tym razem. To jednak rzecz mniej istotna i typowy audiofilski grymas, podczas gdy całościowo słuchało się naprawdę przyjemnie. Trzeba jedynie postarać się o głośnikowy kabel podkreślający soprany, a takiego akurat nie miałem.

Podsumowanie

Eximus_DP_1_10

…i prawie „głośniki”, czyli legendarne i niezastąpione AKG K1000.

   April Music Eximus DP-1 jest urządzeniem całościowym i całościowo czerpiącym z tej całościowości satysfakcję. Wszystkie trzy jego zasadnicze składniki prezentują wysoki poziom wykonawczy, zarówno w mierze ich wykonania przez samych konstruktorów, jak i wykonywanej przez siebie muzyki. Wszystkie grają z kulturą i jednocześnie werwą, a poziom tej kultury jest na tyle wysoki, że niełatwo o jakikolwiek poważniejszy zarzut, nawet gdy podpinać sprzęt o bardzo wysokich, a czasem wręcz zwariowanych wymaganiach. Współpraca na linii Eximus – PC przebiegała bezproblemowo, dobrej jakości kable USB zaznaczały w jej ramach swoją przewagę, a wszystkie trzy wypróbowane wysokiej klasy słuchawki okazały się bardzo dobrze pasować, mimo iż reprezentowały trzy odmienne szkoły brzmienia. Nie inaczej było z funkcją DAC, potrafiącą przewyższyć dobrej klasy konwerter uznanego stacjonarnego odtwarzacza i nie inaczej było z przedwzmacniaczem, który okazał się w bardzo wysokim stopniu zadowalać sygnałem zarówno monitory nagłowne AKG K1000 jak i normalne głośniki monitorowe Reference 3A. Kiedy dołożyć do tego bardzo atrakcyjny wygląd i wysoką użyteczność, obfitującą w cyfrowe przyłącza i wielość funkcji, dostajemy naprawdę niezły kawałek audiofilizmu doby współczesnej, którego kariera przebiega już od dwóch lat całkiem udanie, licząc w tysiące sympatyków i w dziesiątki pochwalne recenzje.

W punktach:

Zalety

  • Wysoka kultura brzmienia.
  • Pełna kompatybilność z high-endowej klasy słuchawkami.
  • Wszystkie trzy wchodzące w skład  urządzenia na podobnie wysokim poziomie.
  • Spokojne, przestrzenne soprany.
  • Solidna podstawa basowa.
  • Ujmująca wokaliza.
  • Dobrze zaznaczający się walor emocjonalny.
  • Właściwa temperatura przekazu.
  • Zero problemów z niedostatkami mocy słuchawkowego wzmacniacza.
  • DAC i przedwzmacniacz bez zarzutu we współpracy z normalnymi głośnikami.
  • Rozbudowana sekcja upsamplera.
  • Dobrze działający bass buster.
  • Elegancka forma wzornicza.
  • Krokowy potencjometr.
  • Wysokiej klasy kości logiczne.
  • Nowoczesna konstrukcja.
  • Dobrze działające oprogramowanie.
  • Sześć wejść cyfrowych.
  • Zbalansowane i niezbalansowane wyjścia analogowe.
  • Pozytywne oceny recenzentów i użytkowników.
  • Polski dystrybutor.

Wady

  • Spokojne soprany narażają na zarzut braku całościowej perfekcji.
  • Brak pilota jako cena za potencjometr krokowy.
  • Wysokiej klasy wzornictwo i wysokiej klasy podzespoły niestety muszą kosztować.

Urządzenie do testu dostarczyła firma:

Sound Club

 

 

 

Dane techniczne:

  • Wejścia cyfrowe: USB 2.0, I²S 100 Ohms TTL Level, 2 x COAX 75 Ohms, AES/EBU
  • 110 Ohm, Optical
  • Maksymalna częstotliwość dla wejść cyfrowych – 192 kHz
  • Front LED Display:
  •  Amber – 44.1 kHz/48 kHz
  •  Red – 88.2 kHz/96 kHz
  •  Green – 176.4 kHz/192 kHz
  • UPSAMPLE: TI SRC4192
  • Front Panel Select Switch:
  •  Green – 192 kHz
  •  Red – 96 kHz
  •  Off : BYPASS
  • DAC: TI PCM1794A x 2 (Dual Mono) 192kHz/24Bit
  • Dynamika: 132 dB
  • THD: 0.0004%
  • Pasmo przenoszenia: 2 Hz – 95 kHz (-3dB)
  • Wejścia analogowe: 1 x RCA, 1 x MINI JACK
  • Max Acceptable Input 4.6 Vrms
  • Input Impedance 1 Ohms
  • Wjścia analogowe: 1 x RCA, 1 x XLR, 1 x HEADPHONE
  • Napięcia wyjść analogowych: RCA  3.0 Vrms; XLR  3.0 Vrms
  • Impedancja wyjściowa: 75 Ohm
  • Front Filter Select Switch:
  •  LED Off  – Filter OFF
  •  Red -FilterON
  • Bezpiecznik: 2A T2A 250V 20 x 5 mm size
  • Pobór energii: 16 W (Max 25 W)
  • Wymiary: 291 x 208 x 62 mm
  • Waga: 3.6 kg
  • Cena: 9900 zł
  • Dystrybucja: SoundClub

System:

  • Źródła: Cairn Soft Fog V2, PC.
  • Wzmacniacze: Burson Conductor, Croft Polestar1, Eximus DP-1.
  • Słuchawki: AKG K1000 (kabel Entreq), Audio-Technica ATH-W5000, Denon AH-D7100 (kabel Ear Stream), Grado GS-1000i.
  • Głośniki: Reference 3A de Capo/i.
  • Interkonekty: Ear Stream Signature RCA, van den Hul First Ultimate.
  • Kabel głośnikowy: Vovox Textura.
  • Kabel optyczny: Belkin.
  • Kabel USB: Entreq.
Pokaż artykuł z podziałem na strony

19 komentarzy w “Recenzja: Eximus DP1

  1. Piotr Ryka pisze:

    Wygląda na to, że napisałem pod rząd dwie tak doskonałe recenzje, że wszystkim mowę odjęło. 🙂

  2. Sebastian pisze:

    Co mogę powiedzieć oprócz tego, że sam go posiadam i jestem zadowolony choć muszę dodać, że bestia jest wrażliwa na jakość prądu w gniazdku a przynajmniej tak to wygląda w mojej sytuacji. Nic ekstremalnego ale jednak jest. Podkreślam, w moim przypadku.

    Recenzja bardzo fajna jak zawsze Piotrze. Miło się czytało. Mile także jestem zaskoczony, że tak dobrze wypada w Twojej ocenie wbudowany wzmacniacz słuchawkowy bo to mnie bardzo interesowało jak go ocenisz i jaka jest jego prawdziwa jakość w odniesieniu do ogólnie przyjętych standardów.

    Ciekawy jestem też jak wypadła w Twoim odczuciu scena na monitorach bo z wielu porównań, w których miałem okazję uczestniczyć cechą, którą Eximusa z pewnością wyróżnia jest niemalże efekt „3D” dający wyjątkowe pozycjonowanie dźwięków i gradację sceny niespotykana na pozostałych testowanych DAC-ach. Sam rozmiar sceny też robi wrażenie, bo muzyka gra zarówno przed jak i za głośnikami oraz poza ich obrysem w prawo i lewo. Oczywiście z pewnością zależy też to od użytych głośników (parowanie z np Avantgardami Duo Omega było porostu wyjątkowe).

    Oprócz tego duża detaliczność, która jednocześnie nie wystaje ponad całościowy obraz i zarazem nie zakłóca, tak dla mnie ważnej muzykalności, ale to już zazwyczaj cecha większości DACów z podobnego i wyższego przedziału cenowego, których słuchaliśmy, choć moim zdaniem Eximusa ma tu coś specjalnego do zaoferowania.

    Z całą pewnością największym minusem jest brak pilota 🙂 ale takie minusy mi nie przeszkadzają wobec całej reszty, którą otrzymujemy.

    Pozdrawiam,
    Sebastian

    1. Piotr Ryka pisze:

      Jakość prądu to niezła heca. Ostatnio sprawdzałem czy kable zasilające są prawidłowo podpięte i okazało się, że próbnik świeci dużo mocniej na kablu Entreq niż na pozostałych. Taka ciekawostka. Dobry prąd to w przypadku aparatury audio bardzo wartościowa rzecz. Stale się przymierzam do napisania obszernego artykułu o kablach zasilających, ale to będzie duża impreza badawcza więc ją odkładam na po wakacjach.

      Wzmacniacz słuchawkowy Eximusa jest nieco specyficzny. W pierwszej chwili wydaje się za spokojny i zbyt stonowany, ale klasę ma dobrą i na dłuższym dystansie do siebie przekonuje. Gra z umiarem, precyzyjnie, stoi na dobrym basie i jest muzykalny. Nie popisuje się, nie wystrzeliwuje sztucznych ogni, tylko robi swoje i robi to dobrze. Podobał mi się. Nie jest najlepszy na świecie i choćby do Lebena CS-300F trochę mu brakuje, ale jest w porządku.

      Co do przedwzmacniacza i jego sceny, to porównywałem ją tylko z własnym systemem i specjalnych odmienności nie stwierdziłem. W obu wypadkach końcówką mocy był Croft i w ogóle cała reszta toru była identyczna, a jedynie Eximus zastępował Twin-Heada, tak więc zadania łatwego nie miał. Bronił się jednak dzielnie, a ja szczerze mówiąc przykładałem w odsłuchach większą wagę do samych dźwięków niż sceny, bo odnośnie sceny nic specjalnego się nie działo i były na tyle podobne by nie zwracać na ich odmienności uwagi. Avantgardów niestety nie ma już u mnie od dłuższego czasu, tak więc odnośnie ich współpracy z Eximusem niczego powiedzieć nie mogę.

      Co się zaś tyczy samych DAC-ów, to ostatnio zwrócono mi uwagę, że muszę posłuchać M-DAC Audiolaba, bo gra podobno niesamowicie, a kosztuje umiarkowanie.

      1. Marcin pisze:

        M-dac faktycznie wart jest grzechu. Ma fantastyczny dac na pokładzie i bardzo dobry wzmacniacz słuchawkowy w klasie A. Słuchałem go z denonami 7100 oraz z jakimiś monitorami i zabrzmiało to zdumiewająco. Co prawda, puszczono mi to z demonstracyjną, czyli nieco zakłamaną płytą sennheisera (przygotowaną dla hd 800), co jednak nie zmienia faktu, że do m-daca wystarczy zwykły laptop, a dodatkowym plusem jest cena i…pilot. Nie znam wszystkich obecnie oferowanych na rynku daców, ale z tych, co słychałem m-dac zagrał zdecydowanie najlepiej.

        1. Piotr Ryka pisze:

          Nie pozostaje zatem nic innego, tylko uśmiechnąć się szeroko do Horn Distribution i poprosić o użyczenie.

        2. Sebastian pisze:

          A z jakimi jeszcze DACami porównywałeś?

          Brzmi bardzo ciekawie w każdym bądź razie. Zobaczymy czy i u mnie udało by się gdzieś go posłuchać.

          Co mi się z marszu nie podoba to, że po USB nie radzie sobie z materiałem 24/192. Muszę też jeszcze usłyszeć DACa opartego o Sabre, którego chciał bym posiadać.

          Piotrze a może by tak Lampizatora wziąć w obroty. Bardzo mało recenzji jest dostępnych a to co słyszałem na własne uszy bardzo mi się podobało.

          Pozdrawiam

          1. hifiphilosophy pisze:

            Lampizatora na pewno trzeba przebadać. Poza tym mam obiecanego Bricasti, ale na niego trzeba będzie trochę poczekać. Na pewno jest świetny, bo na Audio Show znakomicie się spisywał, a teraz został jeszcze ulepszony. I na tą ulepszoną wersję czekam.

  3. Piotr Ryka pisze:

    Istotne uzupełnienie. Już po napisaniu recenzji okazało się, że Eximus bez problemu potrafi napędzać wyjątkowo prądożerne HiFiMAN HE-6, tak więc jego słuchawkowy wzmacniacz jest naprawdę mocny i uniwersalny.

    1. Michal pisze:

      A to ciekawa informacja. W innej recenzji wyczytałem, że nie do końca poradził sobie z Audeze LCD 3, które maja
      chyba mniejsze wymagania. Przynajmniej jeśli chodzi o moc;)

  4. Janek .W pisze:

    Jak Pan uważa dla hd800 Eximus byłby lepszą opcją niż hdvd800?

    1. hifiphilosophy pisze:

      Trudno mi odpowiedzieć, bo HD 800 z Eximusem nie słyszałem. Jednak zarówno Eximus jak i HDVD 800 mają spokojne soprany, a dla HD 800 potrzebne są takie bardziej wyeksponowane. Dlatego do tych słuchawek polecam Bursona Conductora, który jest w dodatku tańszy, albo Lebena CS-300F, który niestety jest droższy. W każdym razie dla siebie, gdyby nie było mnie stać na Lebena, wybrałbym akurat dla HD 800 Bursona.

  5. Piotr Ryka pisze:

    Jeszcze jedno uzupełnienie. Podłączyłem dziś w ramach porównań do Eximusa Sennheisery HD 650 i one zdecydowanie lepiej grają z upsamplerem.

  6. Janek.W pisze:

    Właśnie tych wysokich tonów się obawiałem, kiedy brałem od uwagę Bursona.Na chwilę obecną HD 800 grają z BP Pana Michała W, do którego sygnał płynie z Yamahy cd-s1000 spiętej „optykiem” z przetwornikiem Stelaudio dac-04. BP robi tu najlepszą robotę,natomiast „czuję ,że reszta powinna być „wyższych” lotów.Chociaż dac-04 gra zdecydowanie lepiej niż Yamaha.HD 800 czasami potrafią „zasyczeć” u mnie,dlatego brałem pod uwagę bardziej HDVD 800 lub Eximusa. Albo wysłanie Yamahy do Pana Michała na „poprawki” toru cyfrowego? Odkąd pojawiły się u mnie HD 800, strasznie się moje słuchanie muzyki skomplikowało,ale nie zamieniłbym ich na żadne inne słuchawki;)

  7. hifiphilosophy pisze:

    Tak to jest z HD 800. To słuchawki nieprzewidywalne. Z jednym sprzętem mdłe, z innym sykliwe. Czasami grają zaledwie dobrze, czasami fantastycznie. Jest masa opcji, a odsłuchy na to jedynym pewnym lekarstwem. Nie sądziłbym, że HD 800 z Black Pearl mogą syknąć. To dość osobliwe. Jeżeli jesteś z Krakowa, możesz podjechać posłuchać Bursona, Sonic Pearl i Eximusa. Wszystkie są jeszcze u mnie. Natomiast HD 800 nie posiadam i sam sprawdzić nie mogę. Na pewno HDVD 800, który też już ode mnie wybył, podaje im spokojną górę więc może być bardzo pomocny. Zwłaszcza z symetrycznym kablem, który można zamówić u Ear Stream albo u Forza Audio Works.

  8. Janek.W pisze:

    Wydaje mi się,że owo syczenie to wina Yamahy.BP jest póki co,najlepszym wzmacniaczem słuchawkowym jaki dane było mi słuchać i nawet jeżeli dla HD 800 znajdę inne towarzystwo, to Perła zostanie z nami:)Dziękuję za zaproszenie, jednak do Krakowa mam kawał drogi z Wrocławia a i pracy dużo.Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za pomoc.

    1. Michal W. pisze:

      Panie Janie, pozwolę sobie zauważyć, iż źródło całościowo jest u Pana nieoptymalnie skonfigurowane, bo mamy dość drogi transport jak na transport, do tego gorsza droga cyfrowa – kable elektryczne są lepsze od optycznych w audio z racji powolnej optyki produkowanej dla standardu Toslink, no i DAC, przez który mi się oberwało kiedyś po sprzedaży klientowi Sonic Pearl, przy czym go tknęło, żeby podłączyć jeszcze wzmacniacz do wyjść analogowych DVD Marantz zamiast CD Sony z wbudowanym w ramach upgrade DACem, a wtedy nastąpił „opad szczęki”. W budżecie paru tysięcy zł można mieć jednoczęściowe źródło, które zrobi robotę i syków nie będzie. Pomijam temat kabli sygnałowych, bo nie wiem jakie Pan ma, a tu też można jednym ruchem załatwić problem.

  9. Sebastian pisze:

    „Warto jeszcze dorzucić, że w zależności od utworu pojawiały się różne wariacje. Linia basowa Grado czasami zaznaczała się mocniej niż u Denona, a te z kolei czasami oferowały pogłos jeszcze silniejszy niż Audio-Technica, skutkujący tajemniczością i przestrzennym rozpostarciem.”

    Jest to bardzo dobry opis, bo o ile nie maiłem okazji porównać tych trzech par słuchawek, to z całą pewnością mogę się zgodzić z zawartym w tym fragmencie opisem Denonów wraz z Eximusem. Tak jak Piotr pisze potrafią niesamowicie przyjemnie zaskoczyć „tajemniczością i przestrzennym rozpostarciem” gdy trafi się odpowiednie nagranie. Dobrym przykładem jest tytułowy utwór bardzo dobrze zrealizowanej płyty Johna Martyna – Solid Air.

    Polecam i pozdrawiam

  10. Piotr Fus pisze:

    Dzień dobry
    Właśnie zakupiłem dp1 i formatu 24 192 wysłanego po coax z odtwarzacza wiim Pro nie czyta, świeci się zielona lampka, ale nie ma wcale dźwięku. Zastanawiam się, co może być przyczyną. Proszę o pomoc. Pozdrawiam

    1. Piotr+Ryka pisze:

      A w jakiej miejscowości lokuje się ten problem?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy