AKG K1000 z kablem Entreq Atlantis – Konfrontacja dawnego flagowca z nowym

Odsłuch cd.

Najwrażliwszą część instalacji zabezpieczono plastikową przesłoną.

Najwrażliwszą część instalacji zabezpieczono plastikową przesłoną.

   Trzeba w tym miejscu mocno podkreślić, że to drugie, to poetyckie i artystyczne, owo piękno mieszające się ze wspaniałą naturalnością i otwartością, pochodzi przede wszystkim od recenzowanego kabla, który – poza samymi oczywiście K1000 – wnosi od siebie najwięcej. Nie zatem od wzmacniacza, jak miało to miejsce zanim te K1000 z okablowaniem Entreqa posiadłem, ani nie od źródła, choćby najlepszego, tylko od zwykłego kawałka drutu obleczonego bawełną. W sensie reprodukcji muzycznej jednak niezwykłego.

Nim te entreqowe druty stały się moją własnością, strasznie się do toru napędzającego trzeba było przykładać (co teraz też owocuje), ale choćby nie wiem jak się przykładało, zawsze pozostawała nierównowaga. Bo albo się przeciągało w stronę pełni, a wówczas blaknął realizm, albo się zostawiało w spokoju realizm, a wówczas było zbyt ostro. Żadna końcówka mocy nie chciała się idealnie spasować. Aż rozpacz brała. Człowiek czuł, że ma skarb, a nie mógł się w całej pełni do niego dobrać. Jak złodziej, co ukradł znaczone banknoty i nie może nimi płacić. Ma majątek, a nie ma pożytku. Tak źle wprawdzie nie było, lecz trzeba podkreślić, że bywają stany szczególnie irytujące, dużo bardziej od innych – a pośród nich ten polegający na ciągłym oscylowaniu wokół ideału bez weń trafienia. Pasji szewskiej można od tego dostać i doskonale pamiętam, jak kupowałem jedne po drugich najlepsze lampy do przedwzmacniacza i końcówki – i ciągle doznawałem zawodu. Już, już – już prawie – ale nie, jeszcze nie tym razem… I znowu złość brała. Aż nabyłem Entreqa Konstantina i nareszcie wszystko się ułożyło. Bo już tamten kabel całkowicie załatwił sprawę, a Arlantis daje to samo, tylko w większej ilości, jeszcze piękniej. Bardziej pogłębia i bardziej klaruje jednocześnie, przez co jego gęstość i czerń tła są bardziej świetliste, bardziej opromienione, a piękno śpiewu jeszcze bardziej zniewalające. I przede wszystkim realizm, choć on bierze się w największym stopniu z samej konstrukcji słuchawek. Ten jest ponad wszystko i na poziomie świetnych systemów głośnikowych.

Trzeba to donośnie wykrzyczeć – zdecydowanie największym atutem słuchawek AKG K1000 jest realizm. Realizm opisu dźwięku, realizm niczym niezmąconej czystości i realizm sceny. Pod tym względem są lepsze i od Sennheisera Orpheusa, i od Sony MDR-R10. Bo kiedy słuchać Orpheusa, a także każdych innych słuchawek elektrostatycznych poza KingSound (które ogólnie jakościowo są dużo słabsze), słychać jak pracuje membrana. W każdym razie ja słyszę. Oczywiście wszystko co słyszy się w słuchawkach czy głośnikach jest efektem pracy jakiejś membrany, ale nie mam na myśli tego co produkuje ona w sensie muzyki, tylko dodatkowe efekty jej pracy. Jakiś minimalny szmer własny się w słuchawkach elektrostatycznych pojawia; momentami jedynie – i to rzadkimi, a w dodatku tylko cichymi, tak więc to nie przeszkadza. Coś jednak niczym szelest kartek podczas czytania książki miewa miejsce. Coś cichuteńko łopoce, czuć jakąś dodatkową wibrację, dźwięk nie jest wyłącznie sobą lecz coś się do niego dołącza; coś nie będącego nim samym tylko jego budowaniem. Minimalnie, śladowo, prawie niewyczuwalnie i nie cały czas, ale jakaś dodatkowa obecność, jakiś elektrostatyczny duch stwórczy nam towarzyszy. Z kolei Sony MDR-R10 dają pierwszeństwo pięknu. Mniej jest mocy i realistycznej dynamiki – mniej rozmachu i mniejsze (podobnie jak u wszystkich elektrostatów) źródła – za to piękno i poetycką frazę mają niezrównane. To jest muzyka par excellence, tyle że w łagodnej, lirycznej a nie dramatycznej formie. Czar czysty, nieubłagany, zniewalający. Hardcorowy muzyczny narkotyk co spływa na duszę balsamem; ale takim specjalnym, bo jednocześnie przynoszącym ukojenie od wszelkich ułomności i wzbudzającym najwyższy muzyczny zachwyt. Nie da się tego dobrze opisać, to trzeba przeżyć. Natomiast AKG K1000, kiedy już dzięki kablarskiej sztuce firmy Entreq pozbędą się lekkiej suchości, a ostrość zastąpią brzmieniową głębią, dają przystęp do realizmu szczególnie mocny i naturalny. Niczym niezmącony i w żadną stronę się nie skłaniający. Nie są delikatne i niczym nie dają znać, że pracują. Całkowicie znikają jako mechanizm, a także jako słuchawki, pozostawiając słuchacza sam na sam z muzyką. Epatują muzycznym światem wyzbytym z umowności i nie wymagającym żadnego wysiłku stwórczego ze strony jaźni, tylko przeciwnie – się narzucającym.

Kolejna duża zmiana - flagowy przewód Entreqa w miejscu bardzo przeciętnego oryginału.

Kolejna duża zmiana – flagowy przewód Entreqa w miejscu bardzo przeciętnego oryginału.

Kiedy ich wczoraj słuchałem, po raz pierwszy tak mocno do mnie dotarło, że one właśnie tak bardzo same znikają i tak bardzo dzięki temu tworzą muzykę. Zrywają najcieńsze przesłony psujące transparencję i nie są tak naprawdę słuchawkami, z ich odseparowaniem uszu od otoczenia. Wraz z tym wrzucając słuchacza w dosłowną rzeczywistość muzyczną, nie mającą nic ze sztuczności. Śladu w tym nie ma odrealnienia; czegoś do uczepienia jako dowodu nieautentyczności. Względem innych o tyle mają łatwiej – co jest ich największą zaletą i tą właśnie wyjątkowością, o której wspominałem – że nie przylegają do uszu, tak więc są to jedyne tak naprawdę słuchawki otwarte. Dzięki temu także jedyne binauralne, co w folderze reklamowym bardzo podkreślano. Oto druga obok samej trafności tonacyjnej i potęgi dźwięku nad wszystkimi przewaga, składająca się na całościowy realizm. Prawe ucho słyszy lewy przetwornik a lewe prawy. To się w odbiorze mocno zaznacza, zaznacza naturalizmem. Na tle porównań z K812 odciskało się wyjątkowo mocnym piętnem, signum wyraźnej wyższości. W sumie największa na tym właśnie polegała różnica. K812 w porównaniu były przytłumione, zamknięte, rozbite na prawą i lewą stronę. Ich dźwięk stwarzał własną przestrzeń; przestrzeń stłoczoną w komorze rezonansowej, sztuczną, ograniczoną. A K1000 grały swobodnie, otwarcie, na cały pokój. Po prostu jak głośniki – i to takie z najlepszych. Spektakl całościowy a rozmach jak na słuchawki niezrównany. (Z pozostałych jedynie także podpinane do końcówek mocy HiFiMAN HE-6 czy Abyss 1266 grają równie potężnie, ale nie posiadają podobnej otwartości.) Czy w takim razie absolutna perfekcja? Nie, bez przesady.

Głośniki Avantgarde Duo Grosso, które akurat obok stały i też służyły do porównań, potrafią na przykład lepiej pokazywać oklaski. Bardziej widać dłonie klaszczących, dźwięk jest jeszcze bardziej plastyczny. Na tych samych oczywiście nagraniach, bo tylko wówczas porównywanie ma sens. Różnica w sumie minimalna, ale na korzyść głośników. Potrafią też bardziej perfekcyjnie łączyć różne dźwięki w tym ciągle przywoływanym stepowaniu na koncercie Pepe Romero, chociaż tutaj wskazanie nie jest już jednoznaczne. K1000 dają nieznacznie więcej składników sopranowych, a Duo Grosso bardziej angażują przestrzeń, choć w jednym i drugim przypadku obecność stepującego staje się nieodwołalna i całkowicie oczywista. Nie tylko go widzimy – on jest. Nie można sprawić, by jego bytność została w jakikolwiek sposób podważona poprzez niedoskonałość wizji. To sen na jawie, perfekcja wizualizacji. Mieszanki dźwięków u K1000 i Duo Grosso są nieco inne, ale obie działają identycznie. Jesteś tam.

Ten z kolei przysposobiony został do współpracy z terminalami głośnikowymi.

Ten z kolei przysposobiony został do współpracy z terminalami głośnikowymi.

Przy okazji refleksja o kablach. Pomiędzy przedwzmacniacz Twin-Head a końcówkę Crofta miałem wpięty doskonały interkonekt Sulka, a między odtwarzaczem a przedwzmacniaczem kosztowałem Tary Air1 i Acoustic Zen Absolute Cooper. Porównanie wypadło zdecydowanie na korzyść tego drugiego, zwłaszcza pod względem plastyki dźwięku i nasycenia barwą, a także realizmu i głębi. O ile z Tarą w torze u K1000 oklaski kreowane przez Duo Grosso (posiłkujące się wyłącznie Sulkiem) miały porównawczo zdecydowanie lepszą wizualizację, o tyle na Absolute Cooper były już niemal identyczne. W związku z tym Tara szybko odpadła i pozostało duo Acoustic Zen-Sulek Audio; kabli o dość podobnej charakterystyce, bardzo dobrze do K1000 pasujących. Z kolei K812 z Twin-Head korzystały wyłącznie z Acoustc Zen Absolute Cooper, który też do nich bardzo dobrze pasował. A ponieważ miało być przede wszystkim o porównywaniu z nimi, to teraz o tym.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

20 komentarzy w “AKG K1000 z kablem Entreq Atlantis – Konfrontacja dawnego flagowca z nowym

  1. MIROSLAW FRACKOWIAK pisze:

    Widze ze posiadamy najlepsze sluchawki na swiecie Piotrze, czyli K-1000 z tym kablem tez maja jak piszesz jakosciowo najlepszy bas,moje sluchawki posiadaja wspominany przez Ciebie slynny kabel:

    http://www.6moons.com/audioreviews/stefanaudioart2/k1000.html

    i z nim graja wspaniale,ciekawe sa twoje uwagi i zdjecia jak mozna wykonac tuning K-1000, zeby lepiej graly i lezaly wygodniej na glowie.
    Nic dodac, nic ujac,tylko dla tych co jeszcze nie maja tych sluchawek tylko kupowac, bo jakosc-cena najlepsza na swiecie.
    Musze tez pochwalic sie ze moj wspanialy Cary na lampe 300B napedza najlepiej muzycznie grajace kolumny na swiecie czyli Goodmansy Twin Axiette 8 (16-ohm) wykonane przez Janusza Sikore, te same ktore graly w pokoju W.Szemisa a ktore opisywales w swojej recenzji z AS w Warszawie i ktorymi sie tak zachwycales:

    http://hifiphilosophy.com/wp-content/uploads/2014/11/Audio_Show_2014_035_HiFi-Philosophy.jpg

    Tak ze posiadam dwa najwieksze skarby, czyli najlepsze sluchaki K-1000 i najlepsze muzycznie grajace kolumny Goodmansy,spenilem swoje marzenie,napedzane przez moja swietna integre Cary 300B, ktora byla kupowana od samego poczatku z mysla o napedzaniu sluchawek i kolumn:

    https://www.youtube.com/watch?v=YeTT8tyeD7Y&feature=related

    Tutaj Goodmansy J.Sikory grajace w jego pokoju,gdzie uwazam gral najlepszy muzyczny tor odsluchowy jaki slyszalem w swoim zyciu i najpiekniej grajacy na tej wystawie,wszystko w tym torze zostalo wykonane przez J.Sikore,chcialbym w przyszlosci miec caly ten tor w swoim domu:

    http://www.6moons.com/industryfeatures/poland2014/audio.allmet.png
    http://lajf.info/wp-content/uploads/2014/08/IMG_3552-2.jpg

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cieszę się Mirku, że jesteś audiofilsko spełniony. Gratuluję i głośników, które faktycznie grały na AS rewelacyjnie, i słuchawek.

  2. Piotr pisze:

    Panie Piotrze na ebay sa do sprzedania nowe podobno akg k1000,jesli panda to interesuje.Z Stanów Zjednoczonych.Łaczna cena z podatkiem to ok 2500 dolarów.

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dziękuję za informację, ale jedne mi chyba wystarczą. I tak bardzo rzadko ich słucham, bo nie mam kiedy. Tyle jest spraw związanych z pisaniem recenzji i tyle obowiązkowych odsłuchów, że na inne rzeczy czasu mało zostaje. Ale może kto inny skorzysta, tylko o kabel Entreqa do nich może być trudno.

    2. Alex pisze:

      Wow, zdaje się jeszcze nie tak dawno chodziły po 2500… polskich złotych.

  3. Paweł pisze:

    Patrząc na ocieplanie brzmienia z wraz z wpływem czasu k 812 czy lepszy był by inny kabel od forzy?
    Zastanawiam sie jeszcze nad wyborem między k812 a Focal Elear do ak kann jako główne. Głównie slucham synth pop, klasycznej elektorniki i alternatywy. Prosze o doradzeniu w wyborze i przemyslenia na temat kabla do k 812
    Pozdrawiam 🙂

    1. PIotr Ryka pisze:

      Nie powiem czy do KANN lepsze będą K812, czy Elear, bo nie porównywałem. W ciemno dla siebie kupiłbym AKG, lecz to niczego nie przesądza.

      Lepszy kabel niż Forza? Można, ale ta przyjemność dużo kosztuje. Tonalium albo Kimber na przykład.

  4. Paweł pisze:

    *ak kann jako główne źródło.

  5. Psychedelic Warrior pisze:

    Czy słyszał Pan o tym projekcie Panie Piotrze? http://mysphere.at/
    Niby robią to inżynierowie odpowiedzialni za AKG K1000 więć może być dobrze! Cena ma być pomiędzy 3.5k a 4.5K Euro jednakże …

    1. Piotr Ryka pisze:

      To już chyba nie pierwszy zapowiadany następca. Oby tym razem się udało. Znakomicie, że powstają, ale poznamy drzewo po owocach. Dzięki za link. Słyszałem, że coś się dzieje, ale strony nie znałem.

  6. Stefan pisze:

    Piotrze ten Atlantis to czysta miedź, co byś polecał do rekablowania K1000?

    1. Piotr Ryka pisze:

      Dlaczego czysta miedź? Był rozbierany; żyły + są srebrne w teflonowej osłonie.

      Poleciłbym oczywiście jego. Różnica względem oryginalnego jest szokująca. Erzacem może być Tonalium.

  7. Przemysław pisze:

    Panie Piotrze,

    w przypadku wpływu wydobywania potencjału słuchawek za sprawą kabli muszę się zgodzić. W tej chwili stałem się posiadaczem dwóch, które pomogły rozwinąć moim finalom skrzydła. Jednym z nich jest firmowy, posrebrzany FA, który nadaje przekazowi wspaniałej zwiewności, szybkości, napowietrzenia, a drugim eufoniczny, niesamowicie bogaty brzmieniowo, nasycony, nadający wspaniałej głębi źródłom Entreq Apollo. Aż do wczoraj nie wierzyłem, że przewód może w tak dużym stopniu wpłynąć na brzmienie. Miałem do tej pory srebrny Lavricables do NH oraz hybrydę DIY do focali/finali. Wpływ był bardzo delikatny, wręcz na granicy percepcji. W tym wypadku zmiany są takie, jakbym dokonywał poważnych ingerencji w moim torze. Porównywałem jeszcze z trzema innymi, przepinałem możliwie jak najszybciej, odsłuchiwałem wielokrotnie te same, najlepiej znane mi utwory i powtarzałem cały czas, że to nie może tak zmieniać brzmienia. Jednak to nic nie zmieniło. O ile w pozostałych trzech przewodach różnice były niewielkie w porównaniu do stocka, to te dwa wprowadzały zmiany ponad to, co można przypisać zwykłej działaniu wyobraźni. Po wpięciu dźwięki ożywały, stawały się masywniejsze, bas potężniał, cała średnica zaczynała iskrzyć, głosy nabierały głębi, naturalności, wypełnienia, a po wpięciu FA wzrastała szybkość przejrzystość, powiększała się scena, kontury dźwięków stawały się wyrazistsze… Jestem w szoku, ale też niesamowicie szczęśliwy, bo moje ulubione nagrania jeszcze nigdy mnie tak nie zachwycały. Dziękuję za interesujące ostatnie wpisy i życzę miłego weekendu!!!

    1. Piotr Ryka pisze:

      Cieszę się z tej poprawy i faktu, że niekoniecznie zmiana aż całych słuchawek jest drogą do sukcesu. Z pewnym oczywiście uproszczeniem można powiedzieć, że prąd w kablu „dzwoni” i w każdym dzwoni inaczej. W słabych przewodach bezdźwięcznie w dobrych dzwonowo. Dla AKG K1000 ma to gigantyczne znaczenie, ponieważ decyduje o posiadaniu przez nie lub nie właściwej postaci basu. Na rynek wypuszczono je z kablem, który bas zjada, podczas gdy sami twórcy (na pewno posługujący się innym okablowaniem) twierdzili, że to słuchawki o wyjątkowo naturalnym basie. I niewątpliwie słusznie, ale kto kabla nie zmieni, nie będzie chciał w to wierzyć.

  8. Marcin S pisze:

    Panie Piotrze . Prosze polecić mi kogoś kto sprawnie przeprowadzi recabling K1000 . Mam kabel Forza Noir Hybrid ale nie wiem gdzie się z tym udać.
    Z góry dziękuje

    1. Piotr Ryka pisze:

      Tel. 734 147 746

  9. Marcin pisze:

    Panie Piotrze,
    chciałem Pana zapytać o dobór wzmacniacza pod akg k1000. Lata temu jak mieszkałem jeszcze w Krakowie słuchałem w sumie trzykrotnie tych słuchawek u Pana i pozostawiły po sobie wrażenie najlepszych słuchawek, jakie słuchałem i obecne odsłuchy abyssów czy susvar tego nie zmieniły, powiem nawet – co może zabrzmieć jak bluźnierstwo – że podobały mi się bardzie niż słuchane raz także u Pana sony r-10 (które miał Pan pożyczone od znajomego o nicku Wiktor). Wiem, że ma Pan je podpięte pod końcówkę mocy, podówczas wzmacniacze słuchawkowe nie oferowały aż tak dużej mocy. Obecnie są już wzmacniacze stricte słuchawkowe, które moc mają sporą, np. schiit ragnarok 2 (20 w) czy bliss od holo audio (15 w), to rzecz jasna przy impedancji na poziomie 16-32 ohm, a akg mają 120. Jest też szereg dobrych wzmacniaczy zintegrowanych (przedział cenowy od kilku do kilkudziesięciu zł) z wbudowanym wzmacniaczem słuchawkowym, które pozwalają na podpięcie akg pod wyjścia przeznaczone do podpięcia głośników. Dopytuję, bo posiadam także stare utopie, które bardzo lubię, stąd wzmacniacz, który nadałby się do jednych i drugich byłby preferowany. Są obecnie wzmacniacze przeznaczone dla słuchawek i głośników jak riviera Labs acc-10 czy ENLEUM AMP-23R, ale to już dla mnie jest za droga półka cenowa za sam wzmacniacz. Obecnie cały tor sprzedany poza utopiami, więc mogę sobie pozwolić na wybór bez oglądania się na inne elementy toru. Zdecydowanie preferowałbym tranzystor.
    pozdrawiam serdecznie,
    Marcin
    p.s. pamiętam, że wymiana kabla to mus, a także o możliwości zdjęcia przednich grillów.

    1. Piotr+Ryka pisze:

      Tu nie ma co się wiele zastanawiać, proszę przeczytać: https://hifiphilosophy.com/recenzja-ear-yoshino-v12/?caly-artykul=1

  10. Marcin pisze:

    Panie Piotrze,

    Chciałbym skorzystać, jeśli można, z Pańskiej wiedzy oraz znajomości K1000 i zapytać, jaki tranzystorowy wzmacniacz do 10k zł by Pan do tych słuchawek polecił? wzmacniacz ma być możliwie neutralny.

    Z audiofiskiego hobby przenoszę się na hobby tworzenia muzyki oraz mastering własnej twórczości – jest to muzyka orkiestrową, filmowa, więc detal i przestrzeń musi ów wzmacniacz mieć na poziomie.

    Nie chcę lamp, gdyż wzmacniacz będzie na chodzie po kilka godzin dziennie.

    Czy byłby Pan uprzejmy polecić mi kierunek poszukiwań? Wstępnie myślałem o jakimś starszym wzmacniaczu od Pass lub nawet jakąś jego repliką.

    Z góry dziękuję i serdecznie pozdrawiam!

  11. Piotr+Ryka pisze:

    Jak nielampowy, to może Sugden Audio A21 Pure Signature. Ewentualnie ten ostatnio recenzowany dzielony HEED, albo z tańszych SMSL VMV A2.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy