Recenzja: Accuphase SACD DP-900/DC-901

    Dźwięk cd.

Accuphase_DP-900DC-901_SACD_31   Jednocześnie trzeba powiedzieć, że warstwę SACD czyta DP-900 bez taryfy ulgowej. Tu nie ma upiększania, łagodzenia, tonowania, ściszania głosu. Jedziemy równo i ostro po zapisie cyfrowym, który Accuphase traktuje wprawdzie czeredą aż ośmiu w każdym kanale przesuniętych względem siebie fazowo konwerterów cyfrowo analogowych, by uczynić go gładszym, jednak efekt końcowy jest każdorazowo żywiołowy, a nieraz wręcz pikantny. Gdy materiałem źródłowym są stare taśmy, tylko od ich jakości zależy, co z tego zrobi Accuphase. Mam wiele płyt SACD i XRCD gdzie źródłem są słynne taśmy matki sygnowane sławną marką Decca Tree i DP-900 bezlitośnie je jakościowo obnażył. Wszystkie są wprawdzie wyjątkowej jakości – ze wspaniałą przestrzenią i dynamiką – jednak nie wszystkie w równym stopniu częstują szumem podkładu i elegancją przestrzenną, zawsze przecież zależną od konkretnego ustawienia mikrofonów i maestrii reżysera dźwięku. Wszystko to DP-900 ukazuje i klasyfikuje z chirurgiczną precyzją, w żadnej mierze nie usiłując czegokolwiek maskować ani upiększać. Działa niczym analizator, oddając prawdziwą treść nagrań. Dlatego te stare, z nielicznymi wyjątkami, takimi jak na przykład uwertury Rossiniego w wydaniu XRCD, będą uwidaczniały swoją leciwość, co zupełnie nie przeszkodzi im brzmieć pięknie i fascynująco, a jedynie ubarwi patyną czasu. Z kolei te nowsze, powstałe dzięki lepszej technice, zabrzmią całkiem fenomenalnie.

Accuphase_DP-900DC-901_SACD_18Trochę inaczej jest z warstwą CD i zwykłymi płytami. Ich dźwięk jest traktowany łagodniej. Brzmią bardzo elegancko i bardziej spokojnie; bez tak otwartej góry i takiej chropowatości tekstur. Nie są może dźwiękowo zaokrąglane, choć gdyby tak ktoś napisał, to bym się nie zdziwił, ale ogólnie rzecz biorąc są na pewno łatwiejsze w odbiorze. Dlatego ważną jest rzeczą, a szczególnie ważną dla warstwy SACD, by sprzęt towarzyszący odtwarzaczowi nie miał brutalnego charakteru. Nie mówię oczywiście o brutalności w sensie tandety, tylko analitycznej brutalności w odniesieniu do nagrań. To dlatego znakomite skądinąd słuchawki Stax SR-009 zagrały tu lepiej z własnym firmowym wzmacniaczem, który jest z natury pieszczotliwy i łagodny, niż z Dubiel Acousstic Euridice, która jest bardziej szczegółowa i dosadna. I dlatego sama Euridice lepiej wypadła z Omegą II niż z SR-009. Z kolei AKG K1000, nawet takie uspokojone, pogłębione i upiększone kablem Entreque Konstantin, okazały się grać pośrednio pomiędzy flagowymi Staksami, także nie stroniąc od uszczypliwości tego co uszczypliwe i szorstkości tego co szorstkie. Tu nie ma kamuflażu. Warstwa SACD nie jest od tego. Ma ukazać całą nagraniową treść i z DP-900 tak się właśnie dzieje.

Accuphase_DP-900DC-901_SACD_19Łatwo się domyślić, co stało za tą intrygą. Wystarczy rzucić okiem na katalog nowości od Accuphase, by obok naszego DP-900 odnaleźć monofoniczne końcówki mocy A-200, zgodnie z nazwą pracujące w czystej klasie A. To dla nich DP-900 podaje sygnał tak realistyczny. Nim jednak posłuchamy czy rzeczywiście tak jest, udajmy się na inny odsłuch, opatrując naszego podopiecznego rasowanym przedwzmacniaczem ASL Twin-Head Mark III, końcówką mocy Croft Polestar1 i głośnikami podstawkowymi Dynaudio Confidence C1 Sygnature.

Nie będę pisał o ustawianiu głośników, bo na to tutaj nie pora i przejdę od razu do brzmienia.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: Accuphase SACD DP-900/DC-901

  1. roman pisze:

    Ciekawe ile osób w naszym kraju to kupi?
    Zazdroszcze Ci obcowania z takim sprzętem,z drugiej strony współczuję gdy trzeba wrócić do tego co się ma…

  2. Piotr Ryka pisze:

    Dwie już mają. A piękny dźwięk mieszka w wielu miejscach.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy