Recenzja: Accuphase DP-700 SACD

Podsumowanie

AccuphaseWłaściwego podsumowania nie będzie, bo przecież za dzień, dwa, a może tydzień, odtwarzacz przeszedłby kolejne przeistoczenie, a potem następne i jeszcze następne, i jeszcze… Tak więc podsumowywać go zupełnie nie ma sensu. Zwracając poskarżyłem się w Nautilusie, że taki niewygrzany mi dali i tylko dużo czasu straciłem opisując to, co zaraz i tak przepadło (na całe skądinąd szczęście), a oni mi na to, że nigdy właściwie tych najdroższych wygrzanych odtwarzaczy Accuphase nie miewają, bo dostają ich niewiele i wszystkie sprzedają bardzo prędko. Jedynie DP-78 jest na stałym wyposażeniu. Najwidoczniej wizerunek firmy ma na klientów wpływ hipnotyczny, zdolny przezwyciężyć ekonomiczną wstrzemięźliwość, a ja mogę ze swej strony tylko dodać, że klienci ci nie popełniają błędu.
Dowiedziałem się też, że według pracowników Nautilusa proces wygrzewania odtwarzaczy trwa aż około roku, niewystarczające zatem byłoby nawet wielodniowe jeszcze czekanie na dźwięk ostateczny. Pożyczyć DP-700 na rok? Nie miałbym nic przeciwko, ale jakoś nie chcieli. Nieużyte ludziska, aże strach.
Pomimo wszystkich wspomnianych ograniczeń pokuszę się o maleńkie porównanie z najlepszymi odtwarzaczami spoza stajni Accuphase, jakie były wcześniej podpinanie do Twin-Heada – Wadią 861 i Audio Aero Capitol. Porównanie bardzo ułomne, bo nawiązujące do czasów gdy Twin-Head nie miał jeszcze podwójnego DACT-a, zewnętrznych kondensatorów wyjściowych, lamp 45 i paru innych rzeczy, a mymi flagowymi słuchawkami były Grado RS-1.
Różnica między tamtymi źródłami a DP-700 dotyczy nade wszystko maestrii oddania kształtu samego dźwięku. Capitol i Wadia epatowały przejrzystością i energią. Grały dynamicznie, szczegółowo i wyjątkowo czysto, tym do siebie, bardzo udatnie zresztą, przekonując. Jednakże sam ich dźwięk, aczkolwiek dokładniej narysowany, był tego samego co w Cairnie rodzaju, podczas gdy dźwięk Accuphase okazuje się odmienny – jakby precyzyjniej sferycznie wymodelowany. Nie jest to może różnica aż kardynalna, chociaż… czy ja wiem… – No nie, bądźmy szczerzy – jest. To cecha bardzo wyraźnie uchwytna i zdecydowanie przemawiająca na jego korzyść. Jest to także odtwarzacz niewątpliwie barwniejszy i bardziej pienisty. Bezdyskusyjnie najlepszy, obok dzielonego brata, jakiego we własnym systemie słuchałem.

System:

– Accuphase DP-700 SACD (około 100 godzin wygrzewania w momencie zwrotu).
– Wzmacniacz słuchawkowy/przedwzmacniacz: Antique Sound Lab Twin-Head Mark III, przerobiony na lampy 45 (Emission Labs „mesh”) i dodatkowo obsadzony CCa Simens & Halske, KT-66 Valve Art, GZ-33 Amperex „Buggle Boy” i ECC83 Mullard M8137 zamiennie z Brimar.
– Interkonekty: Acrolink 7N-2500 (1m) oraz Van den Hul First Ultimate (0,6 m).
– Końcówka mocy: Gain Stage II by StefanB.
– Słuchawki: AKG K1000 i Ultrasone Edition9.

Sprzęt do testu dostarczyła firma:

Nautilus_logo_1

 

 

Uzupełnienie:

Dodam jeszcze parę uwag.
–  Na pewno ciekawi jesteście, czy mi teraz bez tego Accuphase ciężko. Właściwie na to odpowiedziałem, ale dla pewności napiszę, że bardzo. Okropnie trudną rzeczą jest słuchać ponownie tych samych płyt, wiedząc czego brakuje i o ile lepiej potrafią brzmieć. To paskudne uczucie. W świetle tej obserwacji szerzone przez niektórych opinie, jakoby najważniejsza była sama muzyka, a na czym się jej słucha, to już nie ma większego znaczenia, możecie włożyć między bajki. Pewnie, lepiej słuchać na słabym sprzęcie niż na żadnym i dobrej muzyki niż byle jakiej, ale różnica między prawdziwym brzmieniowym topem a średniakami jest w sensie rangi przeżycia estetycznego po prostu przepastna.

–  Nie opisałem Acrolinka i nie porównałem go z własną Tarą Air1. Zbytnio się na tym, prawdę powiedziawszy, nie skupiałem, ledwie chwilę, i chwila ta wykazała, że Acrolink jest płynniejszy, bardziej analogowy, bardziej przestrzenny i trochę ciemniejszy. Ogólnie to lepszy kabel, sporo lepszy. Lecz nie jest to jakaś powalająca różnica, aczkolwiek bardzo dobrze widoczna. Jako ciekawostkę mogę dodać, że konfrontowałem za to wiele razy Ultrasony E9, grające za pośrednictwem wyłącznie Acrolinka, z AKG K1000, które obsługiwał dodatkowo Van den Hul „First Ultimate”, spinający Twin-Heada z Gain Stage II, i spektakl muzyczny w wykonaniu AKG był mimo to lepszy co najmniej o klasę. Nie jest zatem ów Van den Hul taki słaby, jak mu to niektórzy przypisują.
Nawiasem mówiąc DP-700 i K1000 pasowały do siebie znakomicie, co nie może być niespodzianką zważywszy na ich cechy brzmieniowe. Był to ten sam rodzaj synergii, jaki rysuje się na przykład pomiędzy wzmacniaczami Lebena a AKG K701.

– Synowi Accuphase podobał się wyjątkowo. Jedynie AKG K1000 uczyniły na nim podobne wrażenie.

– Na sam koniec, w kontekście użytkowania DP-700, odniosę się do trzech fundamentalnych audiofilskich teorii: źródła, wzmacniacza i efektora.
Wszystkie one są według mnie jednakowo bezsensowne. Każdy z trzech głównych składników muzycznego toru może bowiem w tej samej mierze czynić dźwięk diametralnie odmiennym, skutkiem czego o ostatecznym kształcie przekazu w jednakowym stopniu decyduje klasa każdego z nich i całościowe pomiędzy nimi wyważenie. Szkoda doprawdy czasu na spory, co jest ważniejsze.
Z powyższego powodu z góry skazane na porażkę wydają mi się próby odszukania znakomicie brzmiącego zestawu w oparciu o na przykład znakomity wzmacniacz i bardzo dobre kolumny, zasilane przez przeciętnej klasy wyszperany po długich poszukiwaniach i podrasowany odtwarzacz. Takie coś może wprawdzie grać bardzo dobrze – wiem, bo sam mam coś w tym rodzaju – ale do dźwięku triady pełnowartościowych składników, całą gębą wywodzących się z high-endu, nawet się to nie zbliży. Nie ma się co łudzić, tak to już jest. A jest tak nie dlatego, że dopiero taki zestaw gra w pełni „neutralnie” i, jak się to mówi: „dokładnie to, co zapisano na płycie”. Przeciwnie. Takie granie, to nuda. Sztuka polega właśnie na czarowaniu, podciąganiu, poprawianiu i zwodzeniu, by zawiłą tą drogą zbliżyć nas do magii żywej muzyki, której na płycie – nie oszukujmy się – nie ma.

Pokaż cały artykuł na 1 stronie

2 komentarzy w “Recenzja: Accuphase DP-700 SACD

  1. Włodek pisze:

    Witaj Piotrze ponownie 🙂
    Zastanawiam się dlaczego zostawiłeś sobie ten odtwarzacz Accupase 700 jako osobistą referencję mimo niezbyt entuzjastycznej opinii o nim którą zamieściłeś powyżej. Co Cię skłoniło do zakupu tego a nie innego odtwarzacza CD ?
    Pozdrawiam i mam nadzieję do zobaczenia w sobotę 🙂
    Włodek Łuczyński

  2. PIotr Ryka pisze:

    Odtwarzacz sprawdza się bardzo dobrze. DP-800 i DP-900 są wprawdzie lepsze, no ale ceny… Poważną alternatywą jest Audio Research CD9, lecz nie miałem na niego atrakcyjnej oferty. Podobnie na dzielonego Metronome czy któregoś dCS. To wszystko jest ekstra liga i bardzo wysoki poziom cyfrowej analogowości, a różnice zawsze są na zasadzie: jedno lepsze a drugie gorsze. W rezerwie pozostaje podrasowany Cairn.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

sennheiser-momentum-true-wireless
© HiFi Philosophy